Zaułek
Strona 1 z 1 • Share
Re: Zaułek
/ Teleportacja prosto z Tower Bridge.
Chen jako miejsce końcowe teleportacji wybrał jeden ze znanych mu zaułków. Oddalonego od mostu o kilka ulic. Z nieznajomym czarodziejem, zjawił się w samym centrum tej ulicy. Nikt nie powinien ich zobaczyć. Azjatycki czarodziej puścił nieznajomego z innej epoki i cofnął się na bezpieczną odległość. Patrząc na niego z pod kaptura, nadal w jednej dłoni trzymając różdżkę. Zachowywał czujność i ostrożność. Nie miał pojęcia z kim ma do czynienia, ale nieznajomy chociaż powinien być wdzięczny za zabranie go z publicznego miejsca w bardziej ciche i mało odwiedzane. A przynajmniej o zapadającym zmierzchu, tędy nikt nie przechodził.
Chang nie odezwał się nic, jedynie obserwując czarodzieja, czekając możliwe na jego reakcję. Bądź pytania. W ostateczności był w stanie się bronić, gdyby temu zechciało się go atakować.
Chen jako miejsce końcowe teleportacji wybrał jeden ze znanych mu zaułków. Oddalonego od mostu o kilka ulic. Z nieznajomym czarodziejem, zjawił się w samym centrum tej ulicy. Nikt nie powinien ich zobaczyć. Azjatycki czarodziej puścił nieznajomego z innej epoki i cofnął się na bezpieczną odległość. Patrząc na niego z pod kaptura, nadal w jednej dłoni trzymając różdżkę. Zachowywał czujność i ostrożność. Nie miał pojęcia z kim ma do czynienia, ale nieznajomy chociaż powinien być wdzięczny za zabranie go z publicznego miejsca w bardziej ciche i mało odwiedzane. A przynajmniej o zapadającym zmierzchu, tędy nikt nie przechodził.
Chang nie odezwał się nic, jedynie obserwując czarodzieja, czekając możliwe na jego reakcję. Bądź pytania. W ostateczności był w stanie się bronić, gdyby temu zechciało się go atakować.
Re: Zaułek
Pomoc? Tej zdecydowanie się nie spodziewał. A już na pewno nie ze strony pierwszego, lepszego czarodzieja. Chociaż może to wcale nie był pierwszy, lepszy czarodziej? Rozejrzał się dookoła, a gdy zdał sobie sprawę z tego, że znajdują się w zdecydowanie spokojniejszym i pozbawionym gapiów miejscu uśmiechnął się lekko. Poprawił swoją szatę, chociaż nie było takiej potrzeby, bo mimo wszystko dobrze na nim leżała. Jak zawsze. Potem podniósł spojrzenie na czarodzieja, który go tutaj przeniósł. Przechylił lekko głowę.
-Radzę ci odłożyć różdżkę, chyba że chcesz ją stracić razem z ręką – poradził temu magowi. Nie zamierzał się z nikim cackać, nawet jeśli ktoś udzielił mu pomocy. W dodatku oparł jedną rękę na biodrze, gdzie w sumie niedaleko miał do schowanej pod „ogonem” płaszcza broni. Atakować nie zamierzał, bo w sumie tylko głupiec zaatakowałby osobę, która mu raptem chwilę temu pomogła. Niemniej nie chciał mieć przed twarzą cudzej różdżki.
-Byłbym również wdzięczny za odsłonięcie twarzy, ty moją widzisz, choć zapewne… dostrzegasz tylko twarz mordercy – przemówił znów. Wciąż pozostawał spokojny.
-Radzę ci odłożyć różdżkę, chyba że chcesz ją stracić razem z ręką – poradził temu magowi. Nie zamierzał się z nikim cackać, nawet jeśli ktoś udzielił mu pomocy. W dodatku oparł jedną rękę na biodrze, gdzie w sumie niedaleko miał do schowanej pod „ogonem” płaszcza broni. Atakować nie zamierzał, bo w sumie tylko głupiec zaatakowałby osobę, która mu raptem chwilę temu pomogła. Niemniej nie chciał mieć przed twarzą cudzej różdżki.
-Byłbym również wdzięczny za odsłonięcie twarzy, ty moją widzisz, choć zapewne… dostrzegasz tylko twarz mordercy – przemówił znów. Wciąż pozostawał spokojny.
Re: Zaułek
Nie celował w niego. I nie zamierzał, póki ten nie dawał mu do tego powodu. A jak na razie, nie wykazywał póki co, wrogich zamiarów. Słysząc jego słowa, mógł stwierdzić, że osobnik zna angielski, mimo swojego pochodzenia i odzienia. Nie będzie zatem problemem się z nim dogadać. Chen uniósł głowę tak, że można było ujrzeć jego oczy. Ale chusty z twarzy jeszcze nie ściągał, ani kaptura. Jednak pod apaszką, lekko się uśmiechnął na jego stwierdzenie o stracie ręki. Nie sądził, by było konieczne mu ją teraz odcinać od reszty kończyny.
Nie skomentował jego słów, ale rozejrzał, by upewnić w jaki zaułek trafili. A że posiadał wejścia do budynków, było jeszcze lepiej. Podszedł do jednych z drzwi, na które wycelował różdżką, w myślach używając niewerbalne zaklęcia "Alohomora", by zamek ustąpił. Otworzył je i gestem głowy zaprosił nieznajomego do środka. Poczekał aż ten wejdzie, jeżeli postanowi zaryzykować zaufanie. Jeżeli znajdzie się wraz z nim we wnętrzu budynku, Chen będzie miał zamiar zamknąć drzwi i skierować ich do piwnicy. Im głębiej tym bardziej bezpieczniej. Wtedy też nikt nie będzie im przeszkadzać. A jednocześnie, zamierzał rzucić zaklęcie wyciszające.
Nie skomentował jego słów, ale rozejrzał, by upewnić w jaki zaułek trafili. A że posiadał wejścia do budynków, było jeszcze lepiej. Podszedł do jednych z drzwi, na które wycelował różdżką, w myślach używając niewerbalne zaklęcia "Alohomora", by zamek ustąpił. Otworzył je i gestem głowy zaprosił nieznajomego do środka. Poczekał aż ten wejdzie, jeżeli postanowi zaryzykować zaufanie. Jeżeli znajdzie się wraz z nim we wnętrzu budynku, Chen będzie miał zamiar zamknąć drzwi i skierować ich do piwnicy. Im głębiej tym bardziej bezpieczniej. Wtedy też nikt nie będzie im przeszkadzać. A jednocześnie, zamierzał rzucić zaklęcie wyciszające.
Re: Zaułek
I całe jego szczęście, że nie celował w niego, bo w sumie łatwo mógłby tę rękę stracić, a to byłaby szkoda. Chociaż powiedzmy sobie szczerze, w świecie czarodziei nie było czegoś takiego jak – utrata kończyny, bo takową łatwo można było wyhodować na nowo lub po prostu doczepić być może w jakiś sposób magicznie. Niemniej, ból był i to w sumie na nim najbardziej zależało Maui. Już nie wspominając o tym, że był w stanie rozbroić w ten sposób przeciwnika i to dość skutecznie.
Uniósł w górę jedną z brwi, bo w sumie nie spodziewał się, że będą się przenosić w jeszcze „bezpieczniejsze” miejsce, o ile w sumie coś takiego istniało w tym kraju. Niemniej podążył za swoim „gospodarzem”, bo w sumie czemu nie? Niech mu pokaże swoje ścieżki, a on może kiedyś to wykorzysta w jakimś celu, chociaż znajomość drogi ucieczki zawsze się przyda. Podążał za nim w ciszy, niczym cień, taki całkiem spory cień. I owszem, umiał mówić po angielsku, a także w jeszcze jednym języku „cywilizowanym”, ale to nie miało teraz znaczenia zwłaszcza, że nie musiał się nim w tej akurat chwili posługiwać.
Uniósł w górę jedną z brwi, bo w sumie nie spodziewał się, że będą się przenosić w jeszcze „bezpieczniejsze” miejsce, o ile w sumie coś takiego istniało w tym kraju. Niemniej podążył za swoim „gospodarzem”, bo w sumie czemu nie? Niech mu pokaże swoje ścieżki, a on może kiedyś to wykorzysta w jakimś celu, chociaż znajomość drogi ucieczki zawsze się przyda. Podążał za nim w ciszy, niczym cień, taki całkiem spory cień. I owszem, umiał mówić po angielsku, a także w jeszcze jednym języku „cywilizowanym”, ale to nie miało teraz znaczenia zwłaszcza, że nie musiał się nim w tej akurat chwili posługiwać.
Re: Zaułek
Piwnica obcego budynku, była w tej chwili lepszym miejscem na rozmowę i ukrycie. Według Chena głupotą byłoby, pozostawać na ulicy zaułka i podjąć się mało bezpieczniej rozmowy, gdzie istniało ryzyko podsłuchu. Tutaj, gdzie się obecnie znaleźli, mogli w spokoju porozmawiać. A właściwie, to Chang chciał dowiedzieć się o tym osobniku czegoś więcej.
Drzwi zamknięte, nikt nie powinien im przeszkadzać. A tym bardziej, że zaklęcie wyciszające, nie pozwalało na podsłuchiwanie. Światła nie zapalał. Choć mógłby to uczynić z różdżki, bądź za pożyczeniem świeczki, jeżeli jakakolwiek tutaj była, bądź szukając włącznika. Żarówka jakaś wisiała z sufitu.
- Kim był czarodziej, którego zabiłeś?
Padło pierwsze pytanie z ust Chena, oczywiście w języku angielskim, choć można było wyczuć trochę akcentu chińskiego. Stanął profilem do nieznajomego, nadal pozostawiając swoją tożsamość w ukryciu. Nie zsuwał z twarz apaszki ani też kaptura z głowy. W jego słowach, może nie tyle co brzmiała ciekawość, ale i próba zrozumienia, dlaczego ten czarodziej go zabił i to na oczach mugoli?
Drzwi zamknięte, nikt nie powinien im przeszkadzać. A tym bardziej, że zaklęcie wyciszające, nie pozwalało na podsłuchiwanie. Światła nie zapalał. Choć mógłby to uczynić z różdżki, bądź za pożyczeniem świeczki, jeżeli jakakolwiek tutaj była, bądź szukając włącznika. Żarówka jakaś wisiała z sufitu.
- Kim był czarodziej, którego zabiłeś?
Padło pierwsze pytanie z ust Chena, oczywiście w języku angielskim, choć można było wyczuć trochę akcentu chińskiego. Stanął profilem do nieznajomego, nadal pozostawiając swoją tożsamość w ukryciu. Nie zsuwał z twarz apaszki ani też kaptura z głowy. W jego słowach, może nie tyle co brzmiała ciekawość, ale i próba zrozumienia, dlaczego ten czarodziej go zabił i to na oczach mugoli?
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|