Sowa Jacqueline
Deathly Hallows :: Krok drugi :: Kontakt :: Poczta
Strona 1 z 1 • Share
Re: Sowa Jacqueline
Londyn, wrzesień 1981r.
Droga Jacqueline,
Otrzymałem Twój list i pewna jego część mnie zaczęła trochę niepokoić. Ponieważ wspomniałaś oczekiwanej o pomocy z mojej strony. W najbliższych dniach postaram się znaleźć czas, by zawitać do Waszego dworku.
Twój brat,
Matt
Matt
Re: Sowa Jacqueline
Londyn, wrzesień 1981 roku
Droga bratowo,
piszę do ciebie gdyż, azaliż słyszałem o małym zamieszaniu, które miało miejsce w londyńskim metro. Nie brzmiało to dobrze, co? Ale rozwałka naprawdę mistrzowska. Pewnie się trochę roboty dla uzdrowicieli posypie, ciekawe jak sobie z tym wszystkim mugole poradzą? Jestem niemal na sto procent pewien, że byli straaaasznie przerażeni, bo wiesz... to musiał być dla nich szok. Jednak... nie o tym chciałem pisać, a właściwie nie tylko o tym.
Co tam u ciebie? Jak ci się z Enzo układa? Ma w ogóle dla ciebie czas? Bo wiesz, jak coś to mogę go w dupę kopnąć, by się zrobił z niego przykładny mąż, albo jak chcesz trochę luzu, to mogę go gdzieś wyciągnąć, tak byś Ty miała trochę czasu dla siebie.
Całuje...
Dante Sorrentino
Dante Sorrentino
Ostatnio zmieniony przez Durante T. Sorrentino dnia Pią Gru 30, 2016 12:49 pm, w całości zmieniany 1 raz
Re: Sowa Jacqueline
Londyn, wrzesień 1981 roku
Droga bratowo,
W ten sposób, czyli w jaki sposób? Masz rację kochana, bratowo, zapewne mnie również w udziale przypadnie kilku mugoli, którymi będę się musiał zaopiekować. I przyznam ci się w tajemnicy, że już się doczekać nie mogę, bo zawsze chciałem się jakiemuś… bliżej przyjrzeć, w kontrolowanych warunkach. Choć przyznam również szczerze, że niezmiernie nudzi mnie ta robota stażysty, tudzież praktykanta, jak to niektórzy określają. Sądziłem, że będzie mi to sprawiało więcej przyjemności i pozwoli faktycznie rozwinąć moje… magiczne predyspozycje.
Raczej nie sądzę, za pomaganie mugolom chyba prędzej mnie ukrzyżują.
Może powinniście sobie wziąć wolne? Enzo zawsze chciał jechać do Włoch, u nas zimno, ale tam ciepło, więc w sumie idealne miejsce na spędzenie tam w pełni zasłużonych wakacji i cieszenie się… sobą nawzajem. Jestem niemal pewnie, że dobrze będziesz wyglądać w kostiumie kąpielowym, a mój brat, może nie wypłoszy połowy ludności, jak się rozbierze.
Och macie jakieś nowiny? To zdecydowanie musimy się spotkać z bratem albo Ciebie wezmę na spytki. Bardzo możliwe, że wpadnę do was, któregoś wieczoru na kolację lub na obiad, jeśli oczywiście nie masz nic przeciwko temu.
Całuje...
Dante Sorrentino
Dante Sorrentino
Re: Sowa Jacqueline
Londyn, wrzesień 1981 roku
Droga bratowo,
Ach więc o to ci chodzi. Naprawdę nie rozumiem, czemu sowy są pod obserwacją i kto chciałby przechwytywać prywatne rozmowy… znaczy twoje to rozumiem, bo jesteś kimś ważnym, ale moje? Phi.
Oi! To nie było miłe. Jestem bardzo dobrym aspirantem na uzdrowiciela, nieskromnie powiem, że lepszym niż większość uzdrowicieli w Świętym, ale cii. Z mugolami też sobie poradzę i wcale biedni nie będą… przynajmniej nie bardziej, niż podczas tego co się działo w metrze. Bardziej odpowiedzialne zadanie jak np. pójście do sklepu po pączki dla głównej pielęgniarki?
Spokojnie bratowa, ja się nie poddaję. To taka rodzinna przywara, upartość.
Oj tam, oj tam… wiem jak to jest „beze mnie to w ministerstwie zginą”, brat często ma tendencje tak powtarzać. Ale ani tobie, ani jemu nie zaszkodziłyby wakacje, a świat wbrew pozorom by nie legł w gruzach.
Zdecydowanie powinna ci schlebiać, bo bądź co bądź… mój brat ma naprawdę niezły gust, a Ty meraviglioso* jesteś tego najlepszym przykładem.
Zatem niedługo was odwiedzę, jak tylko ogarnę w sumie kilka spraw.
Całuje...
Dante Sorrentino
Dante Sorrentino
* meraviglioso - z włoskiego "cudowna"
Deathly Hallows :: Krok drugi :: Kontakt :: Poczta
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|