Korytarz
Deathly Hallows :: Londyn :: Szpital Św. Munga :: 3. Piętro
Strona 1 z 1 • Share
Korytarz
Korytarze
Korytarze prowadzące do licznych pomieszczeń sal chorych oraz gabinetów lekarskich. Klatki schodowej, recepcji, pomieszczeń sieci kominkowej oraz biur pracowników ochrony, sprzątaczy, łazienek i magazynów z lekami. W niektórych miejscach, znajduje się poczekalnia i miejsca siedzące dla pacjentów i odwiedzających.
Re: Korytarz
/po grze z Credencem, ubranie + płaszczyk
Ed naprawdę uwielbiał swoją pracę. Od dawna z trupami dogadywał się lepiej niż z żywymi ludźmi, więc naprawdę chętnie chadzał do laboratorium i kostnicy. Może się to wydawać dziwne, ale tak naprawdę po prostu Jones był samotnikiem, a trupy... dobrymi słuchaczami, jeśli trzeba. Nic zbereźnego nie miało miejsca, spokojnie.
Ostatnio na stół Edwarda trafił mężczyzna, mniej więcej w wieku pięćdziesięciu lat, pozbawiony głowy i dłoni. Najdziwniejsze jednak było jego wnętrze... i ta papka, która kiedyś z pewnością była organami wewnętrznymi. To dlatego wybrał się do szpitala Świętego Munga - miał nadzieję, że znajdzie kogoś, kogo będzie mógł o to zapytać. Był koronerem, owszem, ale nie znał każdej możliwej przyczyny śmierci. Nikt nie jest wszechwiedzący.
Szedł korytarzem, co jakiś czas poprawiając okulary na nosie i rozglądał się dookoła. W dłoni trzymał spory notes i długopis, a jego oczka błyskały ciekawie, gdy spoglądał w stronę drzwi. Jeśli jakieś drzwi do sali były otwarte - błyszczały jeszcze bardziej i Edward ledwo powstrzymywał się od zaglądania.
W pewnym momencie dostrzegł chłopaka w kitlu, a więc pewnie uzdrowiciela lub stażystę. Uśmiechnął się pod nosem i zaczepił go, nie mogąc się powstrzymać. Nie łapał go jednak za ramię, nie dotykał - po prosu wyrósł mu na drodze.
- Dzień dobry, Edward Jones, laboratorium Ministerstwa Magii. Mam ostatnio ciekawy przypadek i potrzebuje pomocy kogoś, kto zna się na eliksirach. To ważne. - uśmiechnął się szeroko i stanął na palcach, zaraz potem opadając na całe stopy. Wyglądał na bardzo podekscytowanego. - Czy znalazłby pan chwilę, by ze mną porozmawiać?
Ed naprawdę uwielbiał swoją pracę. Od dawna z trupami dogadywał się lepiej niż z żywymi ludźmi, więc naprawdę chętnie chadzał do laboratorium i kostnicy. Może się to wydawać dziwne, ale tak naprawdę po prostu Jones był samotnikiem, a trupy... dobrymi słuchaczami, jeśli trzeba. Nic zbereźnego nie miało miejsca, spokojnie.
Ostatnio na stół Edwarda trafił mężczyzna, mniej więcej w wieku pięćdziesięciu lat, pozbawiony głowy i dłoni. Najdziwniejsze jednak było jego wnętrze... i ta papka, która kiedyś z pewnością była organami wewnętrznymi. To dlatego wybrał się do szpitala Świętego Munga - miał nadzieję, że znajdzie kogoś, kogo będzie mógł o to zapytać. Był koronerem, owszem, ale nie znał każdej możliwej przyczyny śmierci. Nikt nie jest wszechwiedzący.
Szedł korytarzem, co jakiś czas poprawiając okulary na nosie i rozglądał się dookoła. W dłoni trzymał spory notes i długopis, a jego oczka błyskały ciekawie, gdy spoglądał w stronę drzwi. Jeśli jakieś drzwi do sali były otwarte - błyszczały jeszcze bardziej i Edward ledwo powstrzymywał się od zaglądania.
W pewnym momencie dostrzegł chłopaka w kitlu, a więc pewnie uzdrowiciela lub stażystę. Uśmiechnął się pod nosem i zaczepił go, nie mogąc się powstrzymać. Nie łapał go jednak za ramię, nie dotykał - po prosu wyrósł mu na drodze.
- Dzień dobry, Edward Jones, laboratorium Ministerstwa Magii. Mam ostatnio ciekawy przypadek i potrzebuje pomocy kogoś, kto zna się na eliksirach. To ważne. - uśmiechnął się szeroko i stanął na palcach, zaraz potem opadając na całe stopy. Wyglądał na bardzo podekscytowanego. - Czy znalazłby pan chwilę, by ze mną porozmawiać?
Re: Korytarz
Szedł akurat korytarzem szpitalu z aktami kilku pacjentów, które musiał przenieść w inne miejsce. A dokładniej część miała iść do archiwum, bo pacjenci byli martwi, a reszta szła po prostu do szafek i czekała na ponowne użycie. Robota taka sama, jak każda inna, chociaż to co robił w czasie jej wykonywania było dalekie od profesjonalizmu, bo w sumie nie powinien przeglądać tych wszystkich teczek, a jednak to robił. Z ciekawości, a także z powodu pragnienia pogłębienia swojej wiedzy.
Jeden przypadek zainteresował go do tego stopnia, że po prostu przystanął i zaczytał się w trzymany dokument. Co w sumie nie było niczym złym, bo jeszcze stanie na środku korytarza i czytanie, nie było tak niebezpieczne jak chodzenie i robienie tego. A słysząc czyjś głos podniósł nacechowane średnim zainteresowaniem spojrzeniem. W ciszy słuchał tego, co mężczyzna, ten cały Edward miał mu do powiedzenia, by potem się rozejrzeć, czy facet faktycznie mówi do niego. Najwidoczniej tak, a to oznaczało, że wypadałoby się przyznać, że zna się na eliksirach. Można by nawet powiedzieć, że chyba lepiej niż wielu tu obecnych i uzdrawiających uzdrowicieli.
-Durante Sorrentino, uzdrowiciel – skłamał w tym momencie nieco. Ale co zdecydowanie nie był powód do wstydu, ani niczego innego. -Mam akurat chwilę czasu. – Nic mu się nie stanie, jak poświęci temu dziwnemu mężczyźnie trochę czasu. Chociaż to dziwne, że gościu z Ministerstwa przychodzi się konsultować z pierwszym lepszym uzdrowicielem. Czy ludzie stamtąd nie powinni mieć swoich ludzi od takich rzeczy?
Jeden przypadek zainteresował go do tego stopnia, że po prostu przystanął i zaczytał się w trzymany dokument. Co w sumie nie było niczym złym, bo jeszcze stanie na środku korytarza i czytanie, nie było tak niebezpieczne jak chodzenie i robienie tego. A słysząc czyjś głos podniósł nacechowane średnim zainteresowaniem spojrzeniem. W ciszy słuchał tego, co mężczyzna, ten cały Edward miał mu do powiedzenia, by potem się rozejrzeć, czy facet faktycznie mówi do niego. Najwidoczniej tak, a to oznaczało, że wypadałoby się przyznać, że zna się na eliksirach. Można by nawet powiedzieć, że chyba lepiej niż wielu tu obecnych i uzdrawiających uzdrowicieli.
-Durante Sorrentino, uzdrowiciel – skłamał w tym momencie nieco. Ale co zdecydowanie nie był powód do wstydu, ani niczego innego. -Mam akurat chwilę czasu. – Nic mu się nie stanie, jak poświęci temu dziwnemu mężczyźnie trochę czasu. Chociaż to dziwne, że gościu z Ministerstwa przychodzi się konsultować z pierwszym lepszym uzdrowicielem. Czy ludzie stamtąd nie powinni mieć swoich ludzi od takich rzeczy?
Deathly Hallows :: Londyn :: Szpital Św. Munga :: 3. Piętro
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|