Ogród zoologiczny
Strona 1 z 1 • Share
Re: Ogród zoologiczny
/ Prosto z mieszkania
Tak jak zaplanowali, tak też udali się wspólnie do ogrodu zoologicznego. Trzymając się za ręce, Sebastian i Ivette przemierzali ulice a na miejsce dojechali już autobusem. nie wszystko zaś mieści się dosłownie w centrum miasta, a takie zoo potrzebuje znacznie większego terenu, by móc zapewnić sporo miejsca na wybiegi dla wybranych gatunków zwierząt.
Sebastian stanął ze swoją ukochaną w małej kolejce po bilety, zamierzając kupić je samemu. Szczęśliwy był co prawda, mogąc ją mieć za każdym razem u swego boku.
Tak jak zaplanowali, tak też udali się wspólnie do ogrodu zoologicznego. Trzymając się za ręce, Sebastian i Ivette przemierzali ulice a na miejsce dojechali już autobusem. nie wszystko zaś mieści się dosłownie w centrum miasta, a takie zoo potrzebuje znacznie większego terenu, by móc zapewnić sporo miejsca na wybiegi dla wybranych gatunków zwierząt.
Sebastian stanął ze swoją ukochaną w małej kolejce po bilety, zamierzając kupić je samemu. Szczęśliwy był co prawda, mogąc ją mieć za każdym razem u swego boku.
Re: Ogród zoologiczny
Ona to by się pojawiła w zoo z trzaśnięciem i naprawdę nie przejmowała takimi pierdołami, ale trudno. Sebastian zostawił w domu różdżkę, więc niech mu będzie.
- Od razu trochę lepiej, jak się od miasta trochę człowiek oddali od centrum, prawda? - nadal była w ten swój sposób promienna i prosta w tej radości, jakby pierwszy raz w życiu była w zoo. Albo jakby pierwszy raz w życiu wyszli gdzieś razem. A to już tyle czasu. Nic tylko się cieszyć, że potrafi mieć tak dużo zapału do życia i pracy, prawda?
- Ulubione zwierzę w zoo? - zapytała w dość dziwny sposób o to,w którą stronę najpierw pójdą, gdy przeszli przez kasę biletową. Stała patrząc na mapę zoo z zainteresowaniem.
- Od razu trochę lepiej, jak się od miasta trochę człowiek oddali od centrum, prawda? - nadal była w ten swój sposób promienna i prosta w tej radości, jakby pierwszy raz w życiu była w zoo. Albo jakby pierwszy raz w życiu wyszli gdzieś razem. A to już tyle czasu. Nic tylko się cieszyć, że potrafi mieć tak dużo zapału do życia i pracy, prawda?
- Ulubione zwierzę w zoo? - zapytała w dość dziwny sposób o to,w którą stronę najpierw pójdą, gdy przeszli przez kasę biletową. Stała patrząc na mapę zoo z zainteresowaniem.
Re: Ogród zoologiczny
Z trzaśnięciem? Żaden problem. Ale niech nie zapomina, że jej ukochany źle znosił teleportację i miało to w jego przypadku skutki uboczne. Mdłości i zawroty głowy. A może jej o tym nie mówił i zgrabnie wymigiwał się od jakichkolwiek takich rodzajów transportu? To byłby chyba jedyny etap, którego mógłby nie zaliczyć by zostać aurorem, gdyby czasem zdecydował się ukończyć kurs. No niestety, teleportacja jest jego najsłabszą stroną pod względem skutków. Dlatego nie podejmuje się jej więcej i nawet nie myślał by udać do lekarza na przebadanie.
Jej słowa potwierdził skinieniem głowy, przez całą niemal podróż, trzymając za rękę. Jakby bał się, że gdzie ją zgubi. Albo ona sama.
Przy kasie poszło szybko i mogli wejść do ogrodu, ukazując zakupione bilety. A potem, przyszło wybrać kierunek zwiedzania.
- Moje?
Spojrzał na nią zaskoczony tym nagłym pytaniem. Jakby był wytrącony z zamyśleń.
- Ptaki drapieżne... Orły, sokoły.
Odpowiedział i spojrzał na mapę.
- Ale i tak zobaczymy wszystkie możliwe.
Postanowił i złapawszy ją za dłoń, pociągnął ku sobie w odpowiednim kierunku, gdzie zaczynało się zwiedzanie ssaków. Trochę musieli przejść, by dotrzeć do dzikich kotów.
Co zaś odnośnie różdżki. Jeszcze nim ostatecznie wyszedł z mieszkania, cofnął się po nią, ale tego już Ivette zapewne nie widziała. Wziął ją jednak, nie zostawiając w mieszkaniu.
Jej słowa potwierdził skinieniem głowy, przez całą niemal podróż, trzymając za rękę. Jakby bał się, że gdzie ją zgubi. Albo ona sama.
Przy kasie poszło szybko i mogli wejść do ogrodu, ukazując zakupione bilety. A potem, przyszło wybrać kierunek zwiedzania.
- Moje?
Spojrzał na nią zaskoczony tym nagłym pytaniem. Jakby był wytrącony z zamyśleń.
- Ptaki drapieżne... Orły, sokoły.
Odpowiedział i spojrzał na mapę.
- Ale i tak zobaczymy wszystkie możliwe.
Postanowił i złapawszy ją za dłoń, pociągnął ku sobie w odpowiednim kierunku, gdzie zaczynało się zwiedzanie ssaków. Trochę musieli przejść, by dotrzeć do dzikich kotów.
Co zaś odnośnie różdżki. Jeszcze nim ostatecznie wyszedł z mieszkania, cofnął się po nią, ale tego już Ivette zapewne nie widziała. Wziął ją jednak, nie zostawiając w mieszkaniu.
Re: Ogród zoologiczny
- A już chciałam Ci sprawić przyjemność i najpierw pójść pooglądać orły, sokoły. - uśmiechnęła się idąc równo z nim i mocno trzymając jego dłoń. Nadal pozostawała w nieświadomości, ze jednak wziął różdżkę. Trochę źle, ale lepiej zawsze w tę stronę.
A o teleportacji zapomniała na śmierć, bo i tak nie było szans go namówić. Więc niektóre fakty uciekają z racji rzadkiego odwoływania się do nich.
Gdy zobaczyła rysia w klatce pociągnęła Sebastiana ze sobą w jego stronę.
- Mój tata uwielbiał się zagadywać z kimś w zoo zawsze, więc wędrowałam do rysiów sama. Punkt orientacyjny, gdzie zawsze jestem. Pamiętaj, jakbyś mnie zgubił. - zaśmiała się perliście. Dobrze wspominała obserwowanie tych kotów, może niektóre z nich widziała jako maluszki?
A o teleportacji zapomniała na śmierć, bo i tak nie było szans go namówić. Więc niektóre fakty uciekają z racji rzadkiego odwoływania się do nich.
Gdy zobaczyła rysia w klatce pociągnęła Sebastiana ze sobą w jego stronę.
- Mój tata uwielbiał się zagadywać z kimś w zoo zawsze, więc wędrowałam do rysiów sama. Punkt orientacyjny, gdzie zawsze jestem. Pamiętaj, jakbyś mnie zgubił. - zaśmiała się perliście. Dobrze wspominała obserwowanie tych kotów, może niektóre z nich widziała jako maluszki?
Re: Ogród zoologiczny
- Dojdziemy do nich. Przyjemnością będzie zwiedzenie całego zoo z Tobą, a nie tylko ptaki.
Odpowiedział jej z uśmiechem, kiedy zmierzali w stronę ogrodzeń z dzikimi kotami. Tak i też został po chwili zaciągnięty przed ogrodzenie i klatkę, zamieszkaną przez rysia. Wysłuchał jej i miał już teraz pewność, gdzie jej szukać, gdyby czasem się zgubiła w takim zoo.
- Punkt orientacyjny... Oryginalny. Spotkanie pod rysiem.
Rzekł z uśmiechem przyciągając ją do siebie, by dać jej buziaka.
- Lubisz rysie?
Zapytał po chwili, czy czasem to nie był gatunek dzikiego kota którego lubiła, skoro podobno tutaj ją odnajdowano i uznano to zwierzę w tym miejscu jako punkt orientacyjny.
Odpowiedział jej z uśmiechem, kiedy zmierzali w stronę ogrodzeń z dzikimi kotami. Tak i też został po chwili zaciągnięty przed ogrodzenie i klatkę, zamieszkaną przez rysia. Wysłuchał jej i miał już teraz pewność, gdzie jej szukać, gdyby czasem się zgubiła w takim zoo.
- Punkt orientacyjny... Oryginalny. Spotkanie pod rysiem.
Rzekł z uśmiechem przyciągając ją do siebie, by dać jej buziaka.
- Lubisz rysie?
Zapytał po chwili, czy czasem to nie był gatunek dzikiego kota którego lubiła, skoro podobno tutaj ją odnajdowano i uznano to zwierzę w tym miejscu jako punkt orientacyjny.
Re: Ogród zoologiczny
- Uwielbiam. Są miłe. - uśmiechnęła się i nie mogła oderwać wzroku od Rysia, który się leniwie przeciągał na skałce stworzonej specjalnie w tym celu, by mógł się wylegiwać wygodnie i na widoku.
- Jakoś się dogadujemy. Kiedyś w ramach prezentu na urodziny mama zabrała mnie na spacer od drugiej strony i z pracownikiem mogłam pogłaskać. Podobno strasznie droga zabawa, ale bezcenne wspomnienia. - Ivette znowu mówiła i mówiła, jakby była małą katarynką. Cały czas jednak nie wypuszczała ze swojej dłoni dłoni Sebastiana.
- A Ty czemu lubisz akurat ptaki? I w ogóle czemu nie sowy? - zaśmiała się wspominając ich spotkanie w sowiej wierzy w Hogwarcie. Nie wpadła nawet na pomysł, że nie powinna tykać wspomnień związanych z magią.
- Jakoś się dogadujemy. Kiedyś w ramach prezentu na urodziny mama zabrała mnie na spacer od drugiej strony i z pracownikiem mogłam pogłaskać. Podobno strasznie droga zabawa, ale bezcenne wspomnienia. - Ivette znowu mówiła i mówiła, jakby była małą katarynką. Cały czas jednak nie wypuszczała ze swojej dłoni dłoni Sebastiana.
- A Ty czemu lubisz akurat ptaki? I w ogóle czemu nie sowy? - zaśmiała się wspominając ich spotkanie w sowiej wierzy w Hogwarcie. Nie wpadła nawet na pomysł, że nie powinna tykać wspomnień związanych z magią.
Re: Ogród zoologiczny
Miała widocznie bogatą mamę, skoro załatwiła małej wtedy Ivette pozwolenie na pogłaskanie rysia i jeszcze możliwość zabawy z nim. Oczywiście pod nadzorem pracownika i najwyraźniej opiekuna tego dzikiego kota. Sebastian tak dobrze nie miał. Nie pochodził z tak bogatej rodziny, ani tez z czarodziejskiej, co by jego rodzice mogli sobie na takie rzeczy pozwalać. Czy zaś "sztuczki".
- Fajnie miałaś. Przynajmniej masz co wspominać. Gdybyś tutaj pracowała, miałabyś kontakt z tym rysiem codziennie.
Czyżby proponował jej zmianę pracy? W żadnym przypadku. Jedynie zarzucił ciekawą propozycję, że wcale nie musi ona pracować w magicznym świecie a w mugolskim wielu rzeczy by się nauczyła. Nie tylko od niego, ale i innych ludzi.
Teraz widocznie przyszła jego kolej na udzielenie odpowiedzi, czemu ptaki.
- Są bardzo dobrymi myśliwymi i obserwatorami. Nie tyle co upierzenie mają piękne ale samą swoją budowę. Sowy lubię, kiedy nie przynoszą poczty. Za bardzo kojarzą mi się ze światem magii.
Przy udzielaniu odpowiedzi o ptakach, był co prawda bardziej szczęśliwy niż wzmianka o sowach.
- Napatrzyłaś się i możemy iść dalej, czy jeszcze chcesz popatrzeć na rysia?
Zapytał, jakby chciał teraz zmienić temat.
- Fajnie miałaś. Przynajmniej masz co wspominać. Gdybyś tutaj pracowała, miałabyś kontakt z tym rysiem codziennie.
Czyżby proponował jej zmianę pracy? W żadnym przypadku. Jedynie zarzucił ciekawą propozycję, że wcale nie musi ona pracować w magicznym świecie a w mugolskim wielu rzeczy by się nauczyła. Nie tylko od niego, ale i innych ludzi.
Teraz widocznie przyszła jego kolej na udzielenie odpowiedzi, czemu ptaki.
- Są bardzo dobrymi myśliwymi i obserwatorami. Nie tyle co upierzenie mają piękne ale samą swoją budowę. Sowy lubię, kiedy nie przynoszą poczty. Za bardzo kojarzą mi się ze światem magii.
Przy udzielaniu odpowiedzi o ptakach, był co prawda bardziej szczęśliwy niż wzmianka o sowach.
- Napatrzyłaś się i możemy iść dalej, czy jeszcze chcesz popatrzeć na rysia?
Zapytał, jakby chciał teraz zmienić temat.
Re: Ogród zoologiczny
Poczuła się minimalnie ukłuta myślą, że mogłaby porzucić świat, który był jej bliski. Kochać a rozumieć to dwie inne rzeczy, więc częściowo zupełnie nie pojmowała Sebastiana.
- Nie porzucę Munga za nic w świecie. Jestem tam potrzebna, szczególnie teraz. - odpowiedziała nie okazując urażenia, a ot tak zwyczajnie. Nie będzie rzucać uszczypliwościami bo i po co? Lepiej drażliwe tematy porzucać, niż drążyć. To na żaden związek jeszcze dobrze nie zrobiło.
- No to idziemy dalej. -odparła radośnie przytulając się do jego ramienia. Lekko pożałowała, że ruszyła temat sowy. Może faktycznie nie warto nawet próbować?
- Ładna pogoda, prawda? - spojrzała w niebo wybitnie zmieniając temat tak, żeby było bezpieczniej.
- Nie porzucę Munga za nic w świecie. Jestem tam potrzebna, szczególnie teraz. - odpowiedziała nie okazując urażenia, a ot tak zwyczajnie. Nie będzie rzucać uszczypliwościami bo i po co? Lepiej drażliwe tematy porzucać, niż drążyć. To na żaden związek jeszcze dobrze nie zrobiło.
- No to idziemy dalej. -odparła radośnie przytulając się do jego ramienia. Lekko pożałowała, że ruszyła temat sowy. Może faktycznie nie warto nawet próbować?
- Ładna pogoda, prawda? - spojrzała w niebo wybitnie zmieniając temat tak, żeby było bezpieczniej.
Re: Ogród zoologiczny
- Teraz nie jesteś tam potrzebna. Teraz to ja Cię potrzebuję i chcę mieć przy sobie.
Grzecznie odpowiedział i lekko zacisnął dłoń swoją na jej, jakby nie chciał by mu zaraz uciekła. Za bardzo ją kochał by miał stracić. Wtedy nie pozbierałby się, gdyby zabrakło mu Ivette w swoim życiu. Rozumiał co prawda, że urodziła się w rodzinie czarodziei i to był jej świat. Dlatego to zaakceptował i nie zabraniał jej używania magii w swoim towarzystwie, ale ona też musiała zaakceptować jego wybory. Może i obdarzyła go natura dodatkowymi umiejętnościami, to jednak dobrze mu było żyć jak zwyczajny człowiek. Ale czy na pewno?
Ruszyli dalej, zwiedzając kolejne wybiegi dzikich kotów. A w pewnym momencie spojrzał lekko zaskoczony na ukochaną, która zaczęła o pogodzie. Powiódł za nią wzrokiem na niebo.
- Prawda... Piękna.
I ponownie powrócił spojrzeniem na twarzyczkę. Tak nagle przeszła na temat pogody? Czyżby bała się z nim podjąć jakiegoś innego tematu? Uśmiechnął się lekko, jakby rozumiał co jej po głowie chodzi.
Grzecznie odpowiedział i lekko zacisnął dłoń swoją na jej, jakby nie chciał by mu zaraz uciekła. Za bardzo ją kochał by miał stracić. Wtedy nie pozbierałby się, gdyby zabrakło mu Ivette w swoim życiu. Rozumiał co prawda, że urodziła się w rodzinie czarodziei i to był jej świat. Dlatego to zaakceptował i nie zabraniał jej używania magii w swoim towarzystwie, ale ona też musiała zaakceptować jego wybory. Może i obdarzyła go natura dodatkowymi umiejętnościami, to jednak dobrze mu było żyć jak zwyczajny człowiek. Ale czy na pewno?
Ruszyli dalej, zwiedzając kolejne wybiegi dzikich kotów. A w pewnym momencie spojrzał lekko zaskoczony na ukochaną, która zaczęła o pogodzie. Powiódł za nią wzrokiem na niebo.
- Prawda... Piękna.
I ponownie powrócił spojrzeniem na twarzyczkę. Tak nagle przeszła na temat pogody? Czyżby bała się z nim podjąć jakiegoś innego tematu? Uśmiechnął się lekko, jakby rozumiał co jej po głowie chodzi.
Re: Ogród zoologiczny
- Dla Ciebie jestem zawsze - pocałowała Sebastiana w policzek.
Rozumiał czy nie Ivette już przerzuciła swoją uwagę na chmury i resztę zwierząt. Lubiła ten klimat spokojnego spaceru i przyrody wokół, nawet jeżeli zwierzęta były w klatkach. Wiele by dała, by być blisko smoków, ale no... Znowu niewygodny temat. Nie ma go co ruszać.
- Zobacz jaki uroczy goryl - wskazała na jednego śpiącego niczym małe dziecko, wtulonego w swoją własna, ogromną łapę.
- Chciałabym tak nie dbać o świat, żeby móc spać jak wszyscy patrzą. To pewien rodzaj beztroski, którego nie umiem osiągnąć. - powiedziała radośnie przyglądając się reszcie małp wokół, które w ogóle nie zwracały uwagi na śpiącego kolegę.
Rozumiał czy nie Ivette już przerzuciła swoją uwagę na chmury i resztę zwierząt. Lubiła ten klimat spokojnego spaceru i przyrody wokół, nawet jeżeli zwierzęta były w klatkach. Wiele by dała, by być blisko smoków, ale no... Znowu niewygodny temat. Nie ma go co ruszać.
- Zobacz jaki uroczy goryl - wskazała na jednego śpiącego niczym małe dziecko, wtulonego w swoją własna, ogromną łapę.
- Chciałabym tak nie dbać o świat, żeby móc spać jak wszyscy patrzą. To pewien rodzaj beztroski, którego nie umiem osiągnąć. - powiedziała radośnie przyglądając się reszcie małp wokół, które w ogóle nie zwracały uwagi na śpiącego kolegę.
Re: Ogród zoologiczny
Smoki to niebezpieczne stworzenia i oglądanie ich nawet z daleka może być niebezpieczne. Nawet, jeżeli byłyby zamknięte w klatkach. Jako stworzenia mityczne są w porządku, ponieważ pozostają jedynie szkicami, wyobraźnią i niczym więcej. Tak postrzegane są w ludzkim świecie. Zaś w magicznym, one istnieją. Sebastian raczej nie chciałby doświadczyć spotkania ze smokiem. I zgadza się, to kolejny mało wygodny temat.
Spacerując, minęli zagrody z dzikimi kotami, docierając gdzieś następnie do małp. Czy uroczy był ten goryl? Jakoś mało Sebastianowi podchodziły małpy. Ale dla Ivette, skłonny byłby to potwierdzić.
- Po prostu nie myśl o nieprzyjemnych rzeczach. Skupiaj się bardziej na tym co jest i masz obecnie.
Sebastian jakoś potrafił spać nie myśląc o wojnie. Jednak nie powiemy by to było stuprocentowym sukcesem. Czasami miewa koszmary i to takie związane ze śmiercią brata. Jakby przeszłość, nie pozwalała mu o tym zapomnieć. Jakby chciała, mu o czymś przypominać.
Spacerując, minęli zagrody z dzikimi kotami, docierając gdzieś następnie do małp. Czy uroczy był ten goryl? Jakoś mało Sebastianowi podchodziły małpy. Ale dla Ivette, skłonny byłby to potwierdzić.
- Po prostu nie myśl o nieprzyjemnych rzeczach. Skupiaj się bardziej na tym co jest i masz obecnie.
Sebastian jakoś potrafił spać nie myśląc o wojnie. Jednak nie powiemy by to było stuprocentowym sukcesem. Czasami miewa koszmary i to takie związane ze śmiercią brata. Jakby przeszłość, nie pozwalała mu o tym zapomnieć. Jakby chciała, mu o czymś przypominać.
Re: Ogród zoologiczny
- Uwierz mi, że staram się najmocniej jak potrafię. - rzuciła pogodnie, bo sama chyba ruszyła temat, który ją bolał. Co oni z tymi tematami? Albo raczej ona. Strasznie szukała tematu do kłótni bez świadomości tego chyba.
- Dobra, to opowiedz coś fajnego ze swojej pracy. Lubię jak opowiadasz o... ludziach. W końcu jesteśmy tacy sami. - lubiła wymuszać na nim mówienie. Teraz to dużo łatwiejsze niż, gdy zmarł jego brat. Niech wygląda, ze świat mugoli nie jest jej obcy. Chociaż był dla niej jak daleki kraj, o odwiedzeniu którego ciężko było jej marzyć nawet. Chyba bardziej nie chciała niż chciała być częścią mugolskiego świata.
- Lubię jak opowiadasz. Ma ten dar. - cmoknęła go w policzek i pomachała do bujającej się na gałęzi, małej małpki mało określonej dla niej rasy.
- Dobra, to opowiedz coś fajnego ze swojej pracy. Lubię jak opowiadasz o... ludziach. W końcu jesteśmy tacy sami. - lubiła wymuszać na nim mówienie. Teraz to dużo łatwiejsze niż, gdy zmarł jego brat. Niech wygląda, ze świat mugoli nie jest jej obcy. Chociaż był dla niej jak daleki kraj, o odwiedzeniu którego ciężko było jej marzyć nawet. Chyba bardziej nie chciała niż chciała być częścią mugolskiego świata.
- Lubię jak opowiadasz. Ma ten dar. - cmoknęła go w policzek i pomachała do bujającej się na gałęzi, małej małpki mało określonej dla niej rasy.
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|