przybornik
Alexis Blackwood

Alexis Blackwood

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down

Alexis Blackwood Empty Alexis Blackwood

Pisanie by Alexis Blackwood Wto Gru 06, 2016 11:33 pm

Alexis Blackwood


Alexis Andrew Blackwood
ANDY BIERSACK


Personalia

Data urodzenia: 05 maja 1955 r.
Miejsce urodzenia: Chester, Cheshire; Anglia.
Miejsce zamieszkania: Dość spora posiadłość poza Londynem, zdobyta w dość drastyczny sposób. Ot, szukał jakiegoś najlepszego dla siebie miejsca, a kiedy już je znalazł, uśmiercił właścicieli i przejął po nich posesję. Zależało mu przede wszystkim na lokalizacji nieco oddalonej od jakiegokolwiek miasta, byleby nikt nie odkrył, gdzie dokładnie mieszka - jest nieufny i obecnie mało komu podaje swój adres.
Zawód: Złodziejaszek / Oddany sługus Lorda Voldemorta, co za tym idzie jest Śmierciożercą.
Stan cywilny: Wiecznie sam, nie chcący wpaść w sidła miłości.
Status krwi: Półkrwi.
Szkoła Magii: Hogwart.
Dom w Szkole: Rawenclaw.
Różdżka: 13 cali, Łuska Chimery, cis, odpowiednio sztywna.


Historia postaci

Chapter 1: Birth & Childhood.

You can live your life in heaven
Or create your hell
We will write our end result
With every tale we tell

One day! At a time
One day! At a time
Listen whan we're calling
Your time has arrived.


Zacznijmy może od początku... Alexis urodził się dosłownie pół godziny po swoim bracie Chesterze, w nocy piątego maja 1955 roku. To była jedna z tych piękniejszych chwil w ich życiu; od tego momentu można było stwierdzić, że będzie ich łączyć silna więź. Zaraz po wydostaniu się z łona matki Alexisa, starszy Blackwood ujął tego młodszego za nadgarstek, zaraz po tym usypiając, jakby właśnie pod wpływem jego dotyku się uspokoił i przestał płakać i krzyczeć. Właściwie to gdy tylko się do siebie dorwali, jak już pielęgniarka obu wręczyła w objęcia ich matki, to się wyciszyli, bo wcześniej nie było takiej mocy, ażeby się w ogóle opanowali. Tak czy inaczej już od maleńkości wykazywali niespożytą ilość energii i wyraźnie było widać, że za chiny nie usiedzą na tyłkach w jednym miejscu. Od zawsze trzymali się razem, jakby przyszło co do czego, wskoczyliby za sobą wręcz w ogień! Tak bardzo byli ze sobą zżyci, mogli dosłownie o wszystkim sobie powiedzieć, wyjawiając przy tym swoje najgłębsze sekrety, przed czym żadne nie miało najmniejszych oporów. A jak już zaczęli razem działać, to była to istna rozpierducha, lubili psocić i rozrabiać, a wraz z tym uprzykrzać życie innym. Dla rodziców byli cholernie sporym utrapieniem, nie potrafili sobie z nimi zbytnio radzić. Ponadto sytuacja w domu nie była zbyt ciekawa, gdyż Blackwoodowie klepali biedę i generalnie to żyło im się ciężko, a jeszcze na głowie mieli takich urwisów, których ledwo szło utrzymać. Dlatego też cierpieli z głodu, co w dużej mierze tylko mocniej nakręcało tę dwójkę do siania wokół siebie spustoszenia i wykręcania przeróżnych numerów swoim rodzicom. I nie tylko im. Alexis czuł się beznadziejnie w tym wszystkim, zazdrościł innym ciuchów i wszystkiego, bo w porównaniu do nich, on wraz z Chesterem łazili w łachmanach, na dokładkę byli wiecznie niedożywieni. Dlatego też byli wyśmiewani przez dzieciaki, co naprawdę źle wpływało na psychikę Alexisa, która była dużo słabsza od jego brata bliźniaka. Czuł się tak cholernie bezradny, bezbronny, nie potrafił bronić Morgiego.. ale był mu dozgonnie wdzięczny za to, że chociaż on starał się coś zrobić w tym kierunku. Jednak on sam miał dosyć takiego traktowania i pomiatania, dlatego ostatecznie sam zaczął wdawać się w różne bójki i szarpaniny w obronie własnej i ukochanego braciszka. Nie chciał być gorszym, ani słabszym i to go głównie nakręcało do tego, żeby skończyć z użalaniem się nad sobą i uciekaniem przed innymi dzieciakami. Można to uznać jako akt zemsty, czy coś w tym rodzaju o. Wtem zostali okrzyknięci jako te świry, których należy omijać szerokim łukiem, bo kto by tam się zadawał z jakimiś chuliganami..
Ale koszmar miał dopiero nastać.. nie mieli nawet jeszcze pięciu lat, a ich dom poczęła nachodzić opieka społeczna, gdy tylko dowiedzieli się o tym, co wyczyniają chłopcy. Pojawiali się oni coraz częściej, co zupełnie nie podobało się Alexisowi, który zazwyczaj chował się wtedy w swoim pokoju i nie chciał z niego wyjść, aby na spokojnie porozmawiać. Uważał ich za zło konieczne, którego najchętniej by się pozbył. A jak już komuś udało się go jakoś wyciągnąć, niewiele mówił, może jakieś tam zalążki, bo z całego serca bronił się przed tym, żeby tylko ich nie zabrano do sierocińca. Był mimo wszystko przywiązany do rodziny, niezależnie od tego, jaka ona była. Ale oboje z Chesterem byli za mali, aby cokolwiek rozumieć, nie docierało do nich, że w istocie ich matka i ojciec ich nie chcą. Potwierdzeniem tego był fakt, iż tatulek ich tłukł, bo nie był w stanie wytrzymać ich humorków i ciągłego uprzykrzania już i tak zjebanej egzystencji i warunkach, w jakich przyszło im żyć. I tym sposobem ostatecznie bliźniacy zostali wysłani do sierocińca i tam obaj dorastali. Serce mu się krajało, widząc desperacką walkę starszego brata o to, aby go puszczono z powrotem do mamy. I on się szarpał, bo i on pragnął wrócić do swej rodzicielki. Niemniej w późniejszym okresie czasu, sam doszedł do wniosku, iż nie była to wcale taka zła decyzja, bowiem i do niego dotarł fakt, że rodzice się ich po prawdzie wyrzekli, że mieli ich serdecznie dość. Dobrze, że nie byli zmuszeni uczestniczyć w tej całej sprawie sądowej o odebraniu praw rodzicielskich.. zresztą i tak by niczego z tego wszystkiego nie pojęli. Byli na to zdecydowanie za mali. Chociaż o tyle dobrze, bo już i tak mieli przejebane. O tym, co się wydarzyło, dowiedział się później, od swojego brata, w związku z czym nawet mu przez myśl nie przeszło, aby wrócić do domu, ba stronił od tego jak się masz! Ale nie ma się mu co dziwić.. Aczkolwiek dotychczasowe doznania wcale nie były tak bardzo tragiczne, w porównaniu z tym, co rozpoczęło się od chwili przekroczenia progu sierocińca.. Z każdym dniem spędzonym w tym przeklętym miejscu, było już tylko gorzej, bo Alexis czuł się jeszcze bardziej do dupy, niż w rodzinnym domu. Świrował coraz to bardziej. Uważał, że jego obecność w domu dziecka to jakaś fatalna pomyłka! Stał się strasznie problematyczny. Ale są też i plusy tej całej popieprzonej sytuacji.. Stopniowo odkrywał, iż dookoła niego zaczęły dziać się różne, dziwne rzeczy, nie z tej ziemi! Często nie mógł uwierzyć własnym oczom, ale w końcu zrozumiał, że magia istnieje naprawdę, a on jest.. czarodziejem. Po kryjomu przed wszystkimi sam ćwiczył nowe umiejętności, bo bo bardzo intrygowały, poza tym doszedł do wniosku, iż mu się w przyszłości mogą przydać i wreszcie stanie się kimś wielkim, a nie wiecznym popychadłem. Wiadomo, ćwiczenia jakichś cudów niewidów i innych pierdół nie były takie proste, ale stopniowo było coraz lepiej, dawał sobie radę. Bracia w odpowiednim momencie przyznali się do tego faktu, będąc tymi nowościami niesamowicie podekscytowani. I rzeczywiście, wyszło na to, że są czarodziejami. Mieli wtedy po jedenaście lat na karku. Do sierocińca przybył pewien, dziwacznie prezentujący się mężczyzna, który przyniósł im listy z Hogwartu. O tym jednak dowiedzieli się później, bowiem ów facet musiał ich zabrać w jakieś ustronne miejsce, coby nikt nic o tym nie wiedział, zresztą musieli wręcz zostać sam na sam. Chester był wobec niego bardzo nieufny, tak samo jak i Alexis, bo nie wyglądał zbyt przyjaźnie i nie mogli być pewni, że faktycznie mówi prawdę, czy przypadkiem nie robi ich w konia. Oświadczył im, iż zostali przyjęci do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart i na dowód, że jest jednym z jej nauczycieli, wyciągnął różdżkę i zamienił kubek starszego Blackwooda w małpkę. Cóż, on sobie go zachował jako swoje zwierzątko, zaś Alexis zapragnął mieć kota. Toteż gdy latali już po ulicy Pokątnej, aby im zagwarantować wszelkie potrzebne im rzeczy, wtedy właśnie w jego łapki dostał się mały, czarno-biały kotek, któremu dał na imię Crow. Pokochał go od początku i od tamtej pory nigdy się z nim nie rozstawał. Alexis w końcu poczuł się nieco lepiej, nie mając na sobie podartych szmat. Owszem, sam pragnął mieć własne pieniądze, ale nie miał na co w istocie narzekać, bo uznał, iż los się w końcu do nich uśmiechnął i być może wreszcie zaczną wieść lepsze życie. Nie zaprzeczam, iż on sam zazdrościł strasznie bogatym dzieciakom wszystkiego, bo mimo wszystko każda posiadana przez nich rzecz była najlepsza. Gdy skończyli zakupy na Pokątnej, mogli już ruszać na peron dziewięć i trzy czwarte i jechać pociągiem prosto do Hogwartu.

Chapter 2: Welcome to the nightmare in my head!

Then I lost it all.
Dead and broken.
My back’s against the wall.
Cut me open.
I’m just trying to breathe,
‘Just trying to figure it out,
Because I build these walls
to watch them crumbling down’ I said.

Then I lost it all.
Who can save me now?


Po tym wszystkim, nastał moment, w którym bracia byli przydzielani do Domów. Alexisowi szczerze to zwisało i powiewało, gdzie trafi, miał w owej kwestii identyczne podejście do swojego brata. Nałożono mu stary kapelusz - Tiarę. I wyjątkowo długo zajęło jej rozmyślanie nad tym, gdzie wysłać młodszego Blackwooda, gdyż najbardziej pasował jej do Slytherinu, jednak ostatecznie, po dłuższej chwili namysłu, dała go do Ravenclawu, tak samo jak Chestera. Możliwe, że po prostu nie chciała rozdzielać braci, czy coś w tym guście. Generalnie to dziwnie mu było, gdy tak siedział dłużej na tyłku, ale mógł odetchnąć z ulgą, lecąc do stołu swojego nowego Domu i przysiąść się tuż obok braciszka, z uśmiechem na mordce. I on nie uważał może siebie za jakiegoś mózgowca, ale był świadom swoich umiejętności, wiedział, że sobie poradzi, że kiedyś stanie się jednym z potężniejszych czarodziejów. Choć Alexisa nigdy nie ciągnęło jakoś do książek, łatwo chłonął wiedzę z zajęć, był bardziej wzrokowcem i słuchowcem, niżeli kimś latającym z nosem w książkach. Jedyne, które go tak bardziej zainteresowały i z miłą chęcią czytał, dowiadywał się z treści więcej, były te o Czarnej Magii. Przez jego zachowanie i ciągoty do pewnych kwestii, ciągle ktoś mu gadał, że bardziej nadawałby się do Slytherinu, co początkowo oczywiście olewał, bo wtedy jeszcze nie było aż tak tragicznie z jego psychiką, choć powoli choroba zaczynała dawać mu się we znaki. Pasował mu Ravenclaw i nie przeszło mu nawet przez myśl, by chcieć to zmieniać. Aczkolwiek wykazywał odruchy niczym typowy Ślizgon, bowiem już od początku nauki w Hogwarcie, pomiatał mugolami, wyzywał ich, gnębił, bił no i w ogóle był generalnie nie do zniesienia. Lubił nimi rządzić i wydawać polecenia, a jeśli ci się sprzeciwiali, zaczynał im grozić, że jak go nie posłuchają, gorzko tego pożałują. Jednak to jeszcze nie sugerowało, że jest chory psychicznie..
W przeciwieństwie do brata, z eliksirami radził sobie najlepiej, lubił chodzić na Opiekę Nad Magicznymi Stworzeniami, gdyż do zwierzaków i innych tego typu istotek nigdy nic nie miał, darzył je wyjątkową sympatią. Ale one przynajmniej nie ranią słowami, często są bardziej kochane i pomocne, niż ludzie; pocieszą, gdy jest ci smutno i ogółem są zawsze przy tobie gdy tego potrzebujesz. Uwielbiał latać na miotle, należało to do jego hobby, niemniej nie miał ochoty grać w Quidditcha. No nie rajcowało go to zupełnie. Wolał latać tak dla siebie, a nie żeby miał coś tym reprezentować.
Podobały mu się także zajęcia z Transmutacji, jak i zaklęć i z nimi też sobie świetnie dawał radę. Gorzej z całą resztą, bowiem Wróżbiarstwo od samego początku go niezwykle nudziło, to samo z runami, historią magii i astronomią. Do tych przedmiotów kompletnie go nie ciągnęło i często z nich najbardziej zawalał. Co zaś się tyczy obrony przed czarną magią.. no gryzło mu się to z jego zainteresowaniami, dlatego na to też niechętnie uczęszczał, choć kłopotów to on z tym nie miał. Ale o dziwo nie uważano go za głąba, który niczego nie potrafi, ani nic z tych rzeczy. A to, że z niektórych rzeczy sobie gorzej radził, nie świadczyło zupełnie o niczym. Był całkiem ambitny, chwalony przez wielu nauczycieli, którzy wróżyli mu świetlaną przyszłość. Jednak z roku na rok Alexis popadał w coraz większą psychozę; wszyscy się zorientowali, że jest z nim naprawdę coś nie tak. Najgorzej zaczęło być na początku siódmej klasy, gdzie już wręcz dostał rozdwojenia jaźni, słyszał w głowie jakieś dziwne głosy, nakazujące mu zabijać tych, którzy nie zasługują na to, aby żyć. Ponadto ciągle mówił, że jest królem i kazał każdemu mu bić pokłony. Ponadto opuścił się w nauce, co tylko zmartwiło nauczycieli, którzy bardzo chcieli mu jakoś pomóc, bo uważali, że przez swoje dziwactwa się chłopak tylko zmarnuje. W końcu uznano, że jest chory psychicznie, że cierpi na schizofrenię, więc pracownicy szkoły postanowili wysłać go w połowie nauki w siódmej klasie, do szpitala psychiatrycznego. I tym sposobem znalazł się w tym przeklętym miejscu. Kiedy się rozbudził, nie ogarniał co się wokół niego dzieje, był spanikowany. Oprócz tego tak, znienawidził wszystkich tych, którzy byli odpowiedzialni za to, że znalazł się w tym wariatkowie i będzie miał do nich żal przez długi czas.. Ale może gdy go wyleczą, wybaczy im, ba nawet podziękuje, że dzięki nim wyszedł na prostą! Lecz czy komukolwiek uda się go z tego gówna wyciągnąć? Nikt nie mógł tego przewidzieć.. Poza tym nikt mu nie był w stanie pomóc, był zbyt uciążliwy, więc był zamykany w zakładzie z najcięższymi przypadkami. Podczas tego całego pobytu w tych męczarniach, czuł się z tym tylko coraz gorzej, nienawidził tego miejsca całym swoim sercem, nie chciał tam spędzić reszty swojego życia, a wszystko na to wskazywało.. Acz cieszył się, że miał od początku wsparcie brata, że chciał mu jakoś pomóc, a przede wszystkim - że go odwiedzał, choć i tak zbyt rzadko mu na to pozwalano.. Lecz nawet Chester nie miał na niego wystarczającego wpływu, aby go zmienić, aby skończył z tymi wariactwami. Ale to nie tak, że go odrzucał! A nawet jeśli, nie robił tego świadomie, bo przecież starszy Blackwood to jedyna osoba, na której mu w istocie zależało. Doceniał jego starania, mimo, iż może po sobie tego nie okazywał.. Zresztą sam fakt, iż mu się cały czas żalił, jak chujowo mu tu jest, że ma dosyć tych świrów i tego miejsca o tym świadczył. Cały ten czas siedząc za murami szpitala, planował w tej swojej łepetynie, jak to zrobić, aby wydostać się z tego koszmaru. Lecz do tej pory nic konkretnego jak na złość nie chciało mu przyjść do głowy.. Więc jakimże sposobem udało mu się zwiać? Niby tak bardzo proste rozwiązanie, a jak skuteczne.. I kto był za to odpowiedzialny? Ależ oczywiście, że Morgi! Wykonał trik taki, że przybył do Alexisa z zapasowymi ciuchami. Kazał mu się w nie przebrać i bez żadnych sprzeciwów młodszy brat wykonał ów polecenie. Wtem mógł normalnie wyjść ze szpitala, jakby to był Chester, a nie on. Potem dowiedział się jedynie, że tamten wybył stamtąd również bez problemu, a jak ktoś próbował coś w tym kierunku zrobić, bo uznał to za podejrzane, wtedy Chester potraktował takiego delikwenta Confundusem. I tyle ich tam widzieli! Jezu, był cholernie szczęśliwy, że wreszcie zyskał upragnioną wolność! Nigdy mu tego czynu nie zapomni..

Chapter 3: That boy is a monster.

Fight for all you know
When your backs against the wall
Stand against the liars

Stronger than before
When your life becomes a war
Set The World On Fire!


Niedługo po tym, jak udało mu się prysnąć z wariatkowa, dzięki pomocy ukochanego brata bliźniaka, ich drogi się tak troszkę rozeszły. Owszem, utrzymywali wciąż kontakt, pisali do siebie i takie tam, ale widywali się coraz rzadziej. Alexis zaczął desperacko potrzebować kasy, więc począł po prostu kraść. Przynajmniej na początku.. Jego choroba właściwie tylko się pogłębiała, cały czas słyszał w głowie te wszystkie głosy, każące mu zabijać i generalnie to mrok omotał go już całkowicie. Tak bardzo, że w zasadzie przestał posiadać jakiekolwiek pozytywne emocje, żadnego współczucia, no po prostu nic.. totalnie obojętny na wszystko, a serce miał niczym z kamienia. I pomimo, że zawsze stronił od wszelkich używek, popadł w alkoholizm, imprezował ile wlezie, sypiał z masą lasek i facetów, począł palić papierosy.. no po prostu staczał się na samo dno. Jakby tego było mało, coś zaczęło go popychać ku Czarnemu Panu; zapragnął stać się Śmierciożercą. Zaczął więc szukać Lorda Voldemorta. Koniecznie chciał dołączyć w jego szeregi. Jednak znalezienie go wcale nie było takie proste.. Pytać ludzi nie bardzo mógł, bo to by było nierozsądnym posunięciem z jego strony, gdyż nigdy nie wiadomo, na kogo można trafić, a Alexis nie mógł nikomu tak naprawdę ufać, oprócz samemu sobie. Może znów spytałby o pomoc Chestera, ale bał się, że ten go by wyśmiał. Doskonale znał jego stosunek do poglądów Voldka i w tym obaj bracia zasadniczo różnili się najbardziej. Dlatego wolał mu nawet o tym nie wspominać, zresztą.. czy musiał o tym wiedzieć? Poza tym miał dość bycia tym gorszym, który nie potrafi wyjść z jakiejś sytuacji sam, w związku z czym zaczął działać na własną rękę. Poza tym miał świadomość tego, jaki jest Czarny Pan i jeszcze kazałby mu zabić brata.. a do tego dopuścić nie mógł, więc nie zamierzał mu mówić o jego istnieniu. Głównie dla jego dobra. Nie mógł aż tak ryzykować.. Tak bardzo mu na nim zależy, że nie pozwoli na to, aby coś mu się złego stało, ani tym bardziej żeby ktoś miał go zamordować.
Ostatecznie udało mu się jakoś dobrnąć do Lorda Voldemorta, po długich dniach niepowodzeń i porażek. Na wstępie kazał mu rzecz jasna udowodnić, że będzie mu lojalny. Musiał go sprawdzić.. No i też poprosił go, aby ten opowiedział mu co nieco o sobie, żeby mieć o nim jakiekolwiek informacje. Więc chciał, żeby mu udowodnił, że potrafi zrobić to i tamto. Blackwood stał przed nim, nie przejawiając ani krzty strachu, wręcz przeciwnie, był pewny siebie i tego nie ukrywał.
- Dobrze więc.. Pokaż mi, że to, co mówisz jest prawdą, chcę zobaczyć, co umiesz i czy faktycznie mogę ci zaufać i na tobie polegać. - odezwał się do niego swoim lodowatym, wypranym z jakichkolwiek emocji tonem. Mężczyzna przyglądał mu się z ogromną uwagą i był pod wrażeniem, że chłopak ten nie wykazywał lęków, a przecież wielu jego popleczników często wygląda tak, jakby mieli zrobić zaraz w gacie na sam jego widok.. ale nie w przypadku Alexisa, co go nieźle intrygowało i nawet cieszyło, że wreszcie jest ktoś, kto chce mu naprawdę służyć z własnej woli i czystych intencji, a nie z durnego strachu. Takie zachowania go tak cholernie już nudziły, rzygał wręcz tym..
- Obiecuję, że się nie zawiedziesz Panie.. Zrobię wszytko, o co tylko mnie poprosisz. Zatem.. co mam dokładnie uczynić? - zapytał ze stoickim spokojem, równie obojętnym głosem. Już tylko czekał na jego rozkazy. Fakt, może Alexis nie znosi, jak mu się rozkazuje i mówi co ma robić, ale w tym wypadku było nieco inaczej. Po prostu to wszystko go ekscytowało, na samą myśl, że służyłby tak potężnemu czarodziejowi mordka mu się cieszyła, zresztą dla niego będzie to jedynie zaszczyt.
- Zacznijmy może od czegoś.. łatwego. Potrafiłbyś z zimną krwią zabić niewinną kobietę i jej dziecko? Zniszczyć czyjąś rodzinę? Pozbyć się kogoś, na kim ci najbardziej zależy? - zaczął, unosząc pytająco ku górze brew, bacznie przyglądając się Blackwoodowi, przerywając tą niepokojącą ciszę, która na krótki moment zapanowała dookoła. Tym samym zaspokoił ciekawość Alexisa, bo już był niecierpliwy zadania, jakie od niego otrzyma. Wykrzywił usta w mrocznym, a zarazem pełnym satysfakcji uśmieszku.
- To nie problem, wskaż mi tylko, kogo konkretnie mam sprzątnąć, a się tym zajmę. I... na nikim mi nie zależy, nigdy nie miałem przyjaciół.. - odpowiedział, starając się brzmieć jak najbardziej pewnie, wciąż utrzymując tą kamienną twarz. Naprawdę nie mógł przyznać się, że kocha swojego brata bliźniaka i za niego mógłby oddać życie, bo.. wszystko zapewne by schrzanił, a to ostatnia rzecz, jakiej w tamtej chwili pragnął. Miał tylko szczerą nadzieję, że Czarny Pan nie wie o istnieniu Chestera, ani się też nie dowie.. bo źle to by się mogło skończyć, przynajmniej w jego mniemaniu. Wiedział, że wiele ryzykuje, ale.. nie miał nic do stracenia, a cholernie zależało mu na byciu super Śmierciożercą. Lord Voldemort uwierzył mu i nakazał mu udać się do pewnej rodziny, gdzie pewna kobieta spodziewała się dziecka i generalnie byli szczęśliwi. Jedno było mugolem, a drugie zaś czarodziejem czystej krwi. Bez żadnych sprzeciwów bezzwłocznie się tam udał. Wparował do środka na chatę, przebrany w strój Śmierciożercy, nie ceregieląc się rzucił się na nic nie spodziewającą się kobietę, którą zaczął torturować niewybaczalnymi zaklęciami. Błagała, prosiła aby się zlitował, nie rozumiejąc, czego od niej chce i czemu to robi. Nic jej nie odpowiedział, jedynie czerpał radość z jej cierpień. Wbił pierw nóż w jej brzuch, przez co z powstałej rany poczęła się sączyć krew. Zabił jej dziecko, co tylko spotęgowało ból tej nieszczęśnicy. Poznęcał się jeszcze nad ofiarą, czekając aż jej facet wróci do domu. Specjalnie, byle zamordować ją na jego oczach. Kiedy się pojawił, natychmiast rzucił Avadę i zaraz po tym owa kobieta padła trupem na zimną posadzkę. Mężczyzna popadł w szał i chciał zaatakować Alexisa, ale ten zniknął w kłębie czarnego dymu, aby znów się pojawić za jego plecami i walnąć śmiercionośnym czarem. Po dokonaniu tego okrutnego czynu, wyparował, nie pozostawiając za sobą jakichkolwiek śladów, a potem wrócił do Voldemorta, aby zdać mu relację ze swoich dokonań. Był z niego wielce zadowolony.. i od tamtego czasu zaczął mu dawać coraz więcej najrozmaitszych zadań. Był z niego dumny, udowodnił mu swoje oddanie, toteż podarował mu Mroczny Znak, bez jakichkolwiek wahań, bo mu już stuprocentowo ufał, wierząc, że serio chłopak go nigdy nie zawiedzie. I jak do tej pory nie zawiódł i będzie się starał robić dosłownie wszystko, aby tylko go w niczym nie rozczarować, bo chyba by się wtedy totalnie przez to załamał. Alexis jest wiernym sługusem Czarnego Pana od dobrych dwóch lat.. teraz ma już dwadzieścia sześć lat na karku. Co zaś tyczy się Chestera.. nie widział go od jakichś trzech lat..? Dlatego ma nadzieję, że wreszcie przyjdzie dzień, w którym ponownie się spotkają, a ich więź nadal będzie tak samo mocna, ponieważ nie da się ukryć, że zaczął za nim bardzo tęsknić.
Cóż, jak więc jego życie potoczy się dalej? Się okaże!


Charakter

I feel alive inside I won't be terrorized, I’ll stand up to the pain
This Heart of Fire is burning proud.


Jaki jest Alexis? Zanim zachorował na poważną chorobę psychiczną, był zupełnie innym człowiekiem.. a teraz? Teraz to jeden wielki wrak człowieka. Ma do tego rozdwojenie jaźni, wydaje mu się, że jest panem i władcą tego świata i że wszyscy mają mu się podporządkować, bo jak nie, to nie zawaha się takiego delikwenta zabić z zimną krwią. W głowie słyszy głosy, które każą mu mordować, bo takie jest jego przeznaczenie. Ponadto przez te wszystkie zaburzenia umysłowe, często popada w agresję, złość, jest impulsywny, cholernie nieznośny, wybuchowy, wredny. Kiedy ma napady choroby, wbrew swoim poglądom odnosi się do wszelkich używek i przez to powoli stacza się na samo dno.. Dawniej stronił od alkoholu, narkotyków czy papierosów, wręcz wzbudzały w nim wstręt, ale popadłszy w złe towarzystwo wszystko uległo diametralnym zmianom. Tak moi drodzy, z każdym dniem jest z nim coraz gorzej i powoli nie przypomina człowieka, którym zawsze był, tylko jego totalne przeciwieństwo. Ponadto ma.. bardzo trudny charakter, ciężko w ogóle do niego dotrzeć, rzadko kiedy kogokolwiek do siebie dopuszcza; dlatego też sukcesem jest, gdy zwróci na kogoś uwagę i nawiąże jakikolwiek kontakt. Ignorant, arogancki, cholernie egoistyczny; uważa, że jest najpiękniejszym i najmądrzejszym człowiekiem na ziemi. Jest trochę zapatrzony w siebie, co powoli podchodzić zaczyna pod narcyzm. Często chamski i niekulturalny - nigdy nie uważał, że to jest coś ważnego, dlatego nawet nie wyjawia swojego imienia obcym. Jest strasznie nieufny - do każdej nowej znajomości podchodzi z dystansem i wielką ostrożnością.
Klnie jak szewc, nie powstrzymuje się od wszelkich epitetów, kierowanych do ludzi, którzy go wkurzyli, tudzież gdy znajdzie się w kijowej sytuacji.  
Bardzo z niego niecierpliwy typ; nienawidzi na nikogo/coś czekać, im dłużej to trwa, tym bardziej go to irytuje, dostaje wręcz apopleksji. W skrajnych przypadkach mógłby nawet wybuchnąć jak wulkan. Kompletny uparciuch - jak się na coś uweźmie, nie ma na niego mocnych. On i tak zrobi swoje, nieważne że w danej chwili ktoś mu dobrze doradzi, on i tak uważa, że ma rację, nawet gdy jej w istocie nie ma.
Ogólnie rzecz biorąc, nie jest to lubiany przez społeczeństwo osobnik. Właściwie to większość ludzi mija go szerokim łukiem; już samym wyglądem często odstrasza innych od ciebie, rozsiewa generalnie grozę i sieje spustoszenie, do czego tylko się nie dotknie.
Czerpie radość z brutalnego torturowania innych, a potem ich zabijania; można to nawet już nazwać jego małym fetyszem, który prawdopodobnie zrodził się z jego choroby psychicznej. Został już przez wielu okrzyknięty psychopatycznym mordercą, który nie zna skrupułów, lubi się nad wszystkimi znęcać i pastwić, jest sadystą, mroczną osobowością, która potrafi wzbudzić wielki strach. Dodatkowo wszystkimi pomiata, szantażuje i wykorzystuje w każdy, możliwy sposób. Lepiej nie wchodzić mu w drogę, no chyba, że chcesz zostać zmieszany z błotem. Omijać szerokim łukiem, bo zniszczy cię dokumentnie, Blackwood nie zna litości.
Zatem czy w ogóle zachowała się w nim jakaś cząstka dobra, czy namiastka dobrych cech? Może. Acz odpycha je w najdalszy kąt, robiąc wszystko, ażeby ich do siebie nie dopuszczać, otaczając się całkowicie maską obojętności, a jego serce jest obecnie okute lodem. Kochać też nie potrafi, no chyba, że jedynie zwierzęta, które darzy specjalną sympatią na swój popieprzony sposób. Uważa, że nie nadaje się do miłości, nie chce się zakochać; gdy ktoś zacznie coś do niego czuć, ucieka od takiego delikwenta, gdzie pieprz rośnie. Może to dziwne, ale wizja bycia w związku z kimkolwiek napawa go lękiem, niesamowicie przeraża.
Jest cholernie pewny siebie i bardzo odważny, nie boi się stanąć do walki, jest sprytny, zwinny i przebiegły, nie da się nikomu złapać, ani ot tak zabić. Nigdy nie owija w bawełnę, ot wali prosto z mostu, co mu chodzi po głowie. Seksoholik, uprawia seks z kim i gdzie popadnie. Imprezy i zabawa głównie siedzą mu w główce, bo woli czerpać z życia wszystko co najlepsze, niżeli przejmować się jakimiś pierdołami. Lubi skandale i być w centrum uwagi. Ceni sobie oryginalność, nienawidzi stereotypów i rzeczy wyssanych z palca, tudzież nudnych jak flaki z olejem. Uważa, że należy mu się wszystko co najlepsze jakby był jakimś pępkiem świata. Skąpiradło z niego, bo nienawidzi dzielić się czymkolwiek z innymi. No niezłe ziółko z niego jest, nie da się temu faktowi zaprzeczyć!
Szczerze? Nigdy nie wiadomo, co może mu w danym dniu odwalić. Po nim to można się wszystkiego spodziewać, gdyż jest cholernie nieprzewidywalny. Poznajesz go tylko i wyłącznie na własną odpowiedzialność, za wszelkie uszczerbki na psychice i skutki uboczne nie odpowiadam!

Jaki jest Twój stosunek do czarnej magii?

Let shadows die
So I can feel alive
A church of lies
Can't tell me what is right

Our little victories and desires won't live on
Let shadows die
So I can feel alive
Feel alive.


Och uwielbiam ją, od zawsze mnie do niej ciągnęło, ciekawiła mnie. Obecnie sam ją praktykuję i wcale tego nie żałuję. Naczytałem się o niej wiele i zamierzam dalej się w nią wgłębiać, nic mnie od tego nie odciągnie, za żadne skarby świata. Dla mnie idiotyzmem jest, że inni uważają ją za coś zakazanego, tudzież obleśnego. Nie rozumiem ich. Ot, nie znają się i tyle mam do powiedzenia w tym temacie. Poza tym lubię wszelkie wyzwania, poznawać coś nowego i może wręcz ryzykownego, taki już jestem.

Jaki jest Twój stosunek do mugoli?

Hello my hate,
Well this marks the day I killed you.
So cuddle, make your bed, we broke the ice...
You're only dead...
We learn from all your hate,
You'll set the night,
From all your hate.


Że szlamy? Fuj, trzymajcie je ode mnie z daleka, nienawidzę ich całym swym sercem! Powinny wyginąć, bo tylko brudzą krew czarodziejom. Gdybym mógł, sam bym się ich wszystkich pozbył. Czemu musimy żyć wraz z nimi? Hańbią jedynie czarodziejów, żaden z nich pożytek i tyle kurwa.

Co sądzisz na temat związków czarodziei z mugolami?

Now you're adrift in the sea of lies,
A foolish villain in an endless chapter.
The demons running behind your eyes,
A simple shadow, we can fight together.


To.. głupie? Bezsensowne? Jak można w ogóle do czegoś takiego doprowadzać? Właśnie przez takie idiotyczne związki psuje to czystość krwi czarodziejom. Koniecznie trzeba temu zapobiec, zabronić, powstrzymać, cokolwiek! Nigdy tego nie zaakceptuję, sorry memory, ale... HELL FUCKING NOPE!

Trwa wojna, każdego dnia słyszysz nowe nazwiska poległych czarodziejów. Czy boisz się, że następnym razem to możesz być Ty?

Got something to live for, I know that I won't surrender,
A warrior of youth!
I'm taking over, a shot to the new world order
I Am Bulletproof!
Here I go!
Another prison flight
Another perfect sky I damaged
Now I know, just who created life
And why I set my sights to save it.
The world's a gun, and I've been aiming all my life.


Ja się niczego nie boję, haha chyba w pieprzonych snach! Nie dam się nikomu zabić, prędzej to mnie należy się lękać, jestem wcieleniem zła, sieję spustoszenie i nic nie jest w stanie mnie powstrzymać. Nie sądzę, żebym trafił na tę listę.. Będę żył tak długo ile mi się będzie żywnie podobało. I nikt nie ma prawa zadecydować o tym za mnie, ani odebrać mi życia dużo wcześniej. Nawet nie ma takiej opcji!

Jaka jest Twoja postawa wobec aktualnej sytuacji w świecie czarodziejów? Czy należysz do osób, które niechętnie wychylają głowę poza mury własnego domu i przyglądają się akcji z bezpiecznej odległości, czy nie masz żadnych oporów przed byciem w centrum wydarzeń?

In the end
As you fade into the night
Who will tell the story of your life
And who will remember your last goodbye?
Cause it's the end and I'm not afraid,
I'm not afraid to die!


Zupełnie nie mam problemów z byciem w środku bitwy, nie boję się śmierci, ani nic z tych rzeczy. Ba, wojna to mój żywioł! Uwielbiam brać udział w walkach z myślą, że mogę kogoś bezwartościowego przy tym zamordować. Oczywiście staram się być ostrożnym na każdym kroku, bo lepiej nie podejmować zbyt pochopnych, czy też lekkomyślnych decyzji. Lepiej wszystko dokładnie przemyśleć, aby potem nie żałować i przypadkiem czegoś nie spieprzyć, coby uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji. Nie chciałbym ot tak zginąć z rąk jakiegoś kretyna. I nie zginę, wiem to.

Jakie jest Twoje motto lub myśl przewodnia, którą kierujesz się w życiu?

So listen closely, and don’t stop working,
No one can tell you who you are.
Run!
Never look back!


Przede wszystkim nigdy się nie poddawać i dążyć do upragnionego celu. Nawet, jeśli po trupach! No i ogólnie rzecz ujmując można liczyć głównie na siebie, bo na innych często się człowiek przejedzie, niestety. Nie ufam ludziom specjalnie, poza bratem. Zatem ewentualnie jak już, to tylko Chesterowi mogę coś powierzyć, wiem, że nigdy by mnie nie zdradził, ani nie obrócił się przeciwko mnie.

Podczas Ceremonii Przydziału miałeś tylko jedenaście lat. Jak myślisz, do jakiego domu teraz przydzieliłaby Cię Tiara, czy byłby to inny wybór niż za pierwszym razem?

I am the chosen,
Wretched and Divine
I am the unspoken,
The one they left behind
Fearless, fight until we die
I am broken
The Wretched and Divine
I am the Devil's smile,
I am a hurricane.


Zdecydowanie Slytherin, a to, że nie jestem czysto-krwisty nie oznacza, że nie miałbym na to szans, bo wcale nie jestem od nich gorszy. Do tego domu bardziej bym szczerze mówiąc pasował, ze względu na swój wredny charakter i bycie ogólnie dupkiem i chamem. Ponadto moje umiejętności bardziej się by z nim identyfikowały. Tak, tam bym się bardziej odnalazł i lepiej czuł. No, ale czasu już nie cofnę, trafił mi się Ravenclaw i muszę się z tym faktem pogodzić. Ale mimo wszystko tragedii nie było, nie mam w zasadzie na co narzekać.


Ciekawostki


  • Wysoki z niego osobnik, ma aż 193 cm. wzrostu.
  • Może do ludzi ma dosyć negatywny stosunek, ale za to kocha zwierzątka, nienawidzi, kiedy ktoś się nad nimi znęca, bo przecież one nikomu niczym nie zawiniły, często są bardziej kochane, niż człowiek. Dlatego Alexis nie rozumie, czemu ludzie chcą w ogóle robić im jakąś krzywdę.  
  • Do jego serca jak na razie ma jedynie wstęp jego kot "Crow", którego kocha ponad życie i nie da go nikomu skrzywdzić.
  • Ze zwierząt najbardziej prócz kotów uwielbia węże. Nagini, czyli wąż Czarnego Pana wyjątkowo darzy sympatią Alexisa, ale nie tylko dlatego, że wyczuwa w nim ogólne zamiłowanie do zwierzaków, ale możliwe też, że ze względu na fakt iż jej pan docenia chłopaka i jest jednym z jego bardziej drogocennych sługusów.  
  • Wszędzie go pełno, nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu, bo to istny wulkan energii.
  • Posiada kilkadziesiąt tatuaży na ciele. Już dawno przestał je liczyć, ot praktycznie całe jego ciało jest nimi ozdobione. Tak, to jego taka mała obsesja.
  • Bez porannej kawy się nie obejdzie - wtedy jest tylko bardziej wkurwiony na cały świat.
  • Zazwyczaj ma na sobie czarne ciuchy; praktycznie nigdy nie rozstaje się ze swoimi czarnymi, skórzanymi rękawiczkami bez palców. Fryzury także często zmienia, jakoś szybko mu się nudzą; lubi eksperymentować ze swoimi włosami. Aczkolwiek najlepiej czuje się w średnio długich.
  • Często się mocno maluje, stylizując siebie na takiego bardziej mrocznego. I nie, nie jest Emo, to że facet nakłada na twarz makijaż nie musi oznaczać od razu, że takowym jest o.
  • Ma gdzieś jakiekolwiek zasady. Lubi je łamać i się niczym zupełnie nie przejmować.
  • Potrafi biegle posługiwać się językiem angielskim, w końcu urodził się w Anglii.
  • Jako jeden z nielicznych nie trzęsie portkami przed Lordem Voldemortem; wręcz przeciwnie, wiernie mu służy i zrobi wszystko, co ten mu rozkaże, ale nie ze strachu, a z faktu, że jest mu oddany i podziwia ogółem jego osobę. Sam chciałby się stać kiedyś tak potężny, jak on. Jak do tej pory ani razu go nie zawiódł i oczywiście nie zamierza nigdy dopuścić do jakiejś porażki! Zaś Mroczny Znak otrzymał w wieku 24 lat i właśnie od tamtego czasu jest Śmierciożercą.
  • Fascynuje się Czarną Magią i ogólnie całą ideologią Voldka. Ponadto gardzi mugolakami i przesadnie dobrymi ludźmi. Wprawdzie sam jest półkrwi, ale nigdy nie czuł się przez ów fakt gorszy - uważa, że jest godzien służenia Voldemortowi i czystość jego krwi w niczym tu nie przeszkadza.
  • Wprawdzie nie znosi mugolaków, niemniej niektóre rzeczy mugolskie mu się podobają i chętnie z nich korzysta.
  • Nigdy nie przyznaje się do swoich słabości, głęboko je ukrywa, robiąc wszystko aby inni ich nie odkryli. Nienawidzi rozmawiać o swoich lękach.
  • Ma kolczyki w uszach, nosie i na dolnej wardze.
  • Uwielbia muzykę i wszystko to, co z nią związane. Sam potrafi dobrze grać na gitarze. Ponadto ma zadatki na świetnego piosenkarza, aczkolwiek dotychczas nie wykorzystał jeszcze swojej umiejętności, ot śpiewa sobie tak dla hobby. Występy publiczne jakoś nie są dla niego.
  • Bardzo łatwo wytrącić go z równowagi, przez co nie potrafi znieść wielu rzeczy, a co za tym idzie gdyby jakiś psychofan miał zawracać mu dupę i drzeć z całej siły mordę nad uchem, straciłby panowanie nad sobą i mogłoby się to kiepsko w skutkach skończyć. Dlatego zawsze unikał sławy, wolał być zwyczajną, niczym nie wyróżniającą się w tłumie istotką.
  • Jego chyba największym uzależnieniem są papierosy - jara jak smok, nie wyobraża sobie ani jednego dnia bez wypalenia chociaż jednego szluga.
  • Uwielbia imprezować i nigdy nie może go zabraknąć na jakiejś ostrej bibce.
  • Alkohol także wielbi, w zasadzie można go zaliczyć do jednego z jej uzależnień, których posiada dosyć sporo. Och no i zdarza mu się też ćpać!
  • Okropny z niego śpioch, w życiu ci rano nie wstanie.
  • Ma akrofobię. Mówiąc jaśniej jest to lęk wysokości. Gdy patrzy z ogromnej odległości sięgającej co najmniej kilka metrów w dół, od razu robi mu się niedobrze i jest o krok od stracenia przytomności, a on sam momentalnie zastyga, jakby ktoś go zamroził.
  • Wpadł w anoreksję, manię(chorobę afektywną), a także ma spore tendencje do schizofrenii. Jednak on jest przekonany, że przecież jest zdrów i nic mu nie jest! Unika lekarzy jak ognia, bo nie chce trafić znów do tego durnego wariatkowa! Jest sprytny, jak jeszcze był w szpitalu, udawał, że przyjmował leki, a w istocie się ich pozbywał. Przez to był naprawdę problematycznym przypadkiem... I w końcu zwiał stamtąd z pomocą brata bliźniaka.


Genetyka

BRAK.


Umiejętności

Bogin: Torturowany i uśmiercany jego brat bliźniak - co jak co, ale jest z nim bardzo zżyty i nie potrafi sobie wyobrazić, że ktoś by mu tak po prostu go odebrał.
Patronus: Dawniej przyjmował on postać lisa, ale w momencie, w którym Alexis otrzymał Mroczny Znak, nie mógł go już wyczarować. Owa zdolność zwyczajnie wyparowała, jakby nigdy jej nie opanował; ale coś musiał poświęcić, żeby się przyłączyć do Czarnego Pana, prawda?
Teleportacja: Wprawdzie początkowo miał z tym trudności, ale ostatecznie się jej nauczył.
Zaklęcia niewerbalne: No wiadomo, że opanowane do perfekcji, nie inaczej!
Najlepszy w: Eliksirach, Transmutacji, magii defensywnej i ofensywnej, Czarnej Magii, kradzieży.
Najgorszy w: Magii leczniczej i zielarstwie.
Eliksiry: Zawsze najlepiej sobie z nich radził i obecnie potrafi przygotować niemalże każdy z nich, ponadto lubi eksperymentować i tworzyć coś własnego.
Najlepszy przedmiot szkolny: Eliksiry, Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami, Transmutacja.
Najgorszy przedmiot szkolny: Nigdy nie był dobry z wróżbiarstwa ani numerologii - unikał ich jak ognia, bo uważał, że nie są mu te przedmioty do szczęścia potrzebne. Ano i jeszcze historia magii!
Inne: Odkąd pamięta, lubował się w torturowaniu innych, aby ich ostatecznie w brutalny sposób zabić. I generalnie to lubi kraść drogocenne rzeczy, a że jest sprytny, nie ma z tym w ogóle problemów i jak na razie nikt go za kradzież nie złapał. Zajmuje się także Czarną Magią, którą chłonie całkiem dobrze i nie ma z nią jakichś większych problemów.  


Alexis Blackwood
Alexis Blackwood

Status Krwi : Półkrwi
Wiek : 26 lat
Stan cywilny : I don't wanna fall in love..
Zawód : Oddany sługus Lorda Voldemorta
Umiejętności : teleportacja łączna
Ekwipunek : Różdżka
Punkty : 89

https://deathly-hallows.forumpolish.com/t203-alexis-blackwood#262 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t209-alexis-blackwood#280 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t204-wredota-alexisa#273 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t205-i-m-your-nightmare-beware#276

Powrót do góry Go down

Alexis Blackwood Empty Re: Alexis Blackwood

Pisanie by Alexis Blackwood Wto Gru 06, 2016 11:36 pm

Jak coś, KP jest do sprawdzenia, mam nadzieję, że jest wszystko okej. Alexis Blackwood 2086471575
Alexis Blackwood
Alexis Blackwood

Status Krwi : Półkrwi
Wiek : 26 lat
Stan cywilny : I don't wanna fall in love..
Zawód : Oddany sługus Lorda Voldemorta
Umiejętności : teleportacja łączna
Ekwipunek : Różdżka
Punkty : 89

https://deathly-hallows.forumpolish.com/t203-alexis-blackwood#262 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t209-alexis-blackwood#280 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t204-wredota-alexisa#273 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t205-i-m-your-nightmare-beware#276

Powrót do góry Go down

Alexis Blackwood Empty Re: Alexis Blackwood

Pisanie by Percival Lestrange Sro Gru 07, 2016 12:19 am

KARTA POSTACI ZAAKCEPTOWANA!

Witamy na forum! Mamy nadzieję, że będziesz się z nami świetnie bawić! Twoja karta została zaakceptowana i już nic nie stoi na przeszkodzie przed wkroczeniem w fabułę. Zachęcamy jednak, by przed jej rozpoczęciem założyć temat z informatorem, sową i zapoznać się z zasadami systemu punktowego, który uczyni rozgrywkę ciekawszą i bardziej realistyczną.
Percival Lestrange
Percival Lestrange

Status Krwi : Szlachetna
Wiek : 36 lat
Stan cywilny : Kawaler
Zawód : Auror
Umiejętności : teleportacja łączna
Ekwipunek : różdżka
Punkty : 243

https://deathly-hallows.forumpolish.com/t133-percival-victor-lestrange#160 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t155-percival-lestrange#188 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t154-poczta-percy-ego#187 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t156-percy-auror-i-smierciozerca#189

Powrót do góry Go down

Alexis Blackwood Empty Re: Alexis Blackwood

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach