przybornik
Okolice Londynu, Dom Asha - 1962

Okolice Londynu, Dom Asha - 1962

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down

Okolice Londynu, Dom Asha - 1962 Empty Okolice Londynu, Dom Asha - 1962

Pisanie by Archeron Sargen Czw Gru 15, 2016 3:48 pm

Okolice Londynu, Dom Asha - 1962 23260-5422

Ash od rana chodził, jak w zegarku. Obudził się skoro świt, zaraz też budząc swoich rodziców smakowitym śniadaniem. Potem razem z matką posprzątał cały dom, co w sumie mocno zaskoczyło Johna, który oczywiście zapomniał, że mają mieć gości. Niemniej gdy nadszedł moment gotowania, chętnie pomógł żonie i synowi gotować różnego rodzaju pyszności. I kiedy w sumie wszystko już było gotowe Ash kursował między ogrodem przed domem, a otwartymi drzwiami do domu, po prostu nie mógł się doczekać swoich gości.
-Popiołku uspokój się, przecież obiecali że przyjadą – próbowała go uspokoić matka. -Poza tym jak tak dalej będziesz krążył, to wydepczesz nam ścieżkę w trawniku.
-A jeśli się coś stało? Jeśli źle skręcili? Albo niedokładnie narysowałem mapę? Albo ich rodzice się nie zgodzili, a sowa zdechła niosąc list? – Martwił się Ash. Koło matki stanął jego ojciec, akurat napychający tytoniu do fajki.
-To byłoby naprawdę niefortunne, a jednocześnie podejrzewam, że to niemożliwe – stwierdził John z uśmiechem, a właściwie z trudem powstrzymywanym wybuchem śmiechu. -Z taką wyobraźnią zdecydowanie powinieneś zostać pisarzem.
Melody spojrzała na męża karcąco, a zmartwionemu synowi ułożyła na barkach ręce.
-Spokojnie, Popiołku, pewnie niedługo przyjadą – powiedziała i cofnęła się. -John wystaw leżaki, usiądziemy sobie w ogrodzie. Taka piękna pogoda jest. Zrobię nam soku z rabarbaru.
Ash odprowadził swoją matkę spojrzeniem, a potem poszedł pomóc ojcu z tymi leżakami, bo w sumie… odpoczywanie w ogrodzie wydawało się dobrym pomysłem, zwłaszcza że pogoda była naprawdę piękna i zdecydowanie do tego właśnie zachęcała.
Archeron Sargen
Archeron Sargen

Status Krwi : Pół krwi
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : Kawaler
Zawód : Zielarz
Ekwipunek : Różdżka
Punkty : 181

https://deathly-hallows.forumpolish.com/t228-archeron-sargen#332 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t239-archeron-sargen#334 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t238-hermes#333 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t240-ash-sargen#335

Powrót do góry Go down

Okolice Londynu, Dom Asha - 1962 Empty Re: Okolice Londynu, Dom Asha - 1962

Pisanie by Cavan Fawley Pią Gru 16, 2016 2:28 am

Nie spodziewał się tego, że jego najlepszy przyjaciel zaprosił go do siebie na wakacje. Miał do wyboru pojechać na kolejne wakacje z rodzicami i bratem, jednak dla niego lepszą alternatywą było spędzenie ich z przyjacielem.
Zwłaszcza, że był już prawie dorosły i od spędzania czasu z rodzicami wolał spędzać czas ze swoimi przyjaciółmi.
Była to naturalna kolej rzeczy. A też tego przyczyną były ich skrajne poglądy, które w dodatku sprawiały, że nie chciał zaprosić Asha do siebie, tak by nie musiał świecić przed nim oczyma.
Nie chciał się wstydzić za rodziców, jeśli by naszło ich traktować jego przyjaciela, jako czarodzieja drugiej kategorii. Mogło się im nie podobać to, że przyjaźni się z kimś, kto nie jest czystej krwi, ale to był ich rodzinny problem i Ash nie powinien doświadczyć tak złego traktowania.
Wiedział, że jego rodzice najchętniej do niego by go nie puścili, ale był nieugięty. I można powiedzieć, że się poddali.
Pojawiał się jednak inny problem, a mianowicie taki, że wypadałoby zrobić coś z jego młodszym bratem. Jego zdaniem Domeric powinien pojechać z rodzicami na wakacje. I jego zdaniem młody prosił aż wyprosił to, że mógł pojechać z nim. Rodzice byli najwyraźniej z tego zadowoleni, bo chyba po raz pierwszy spędzą wakacje we dwójkę, bez dzieci.
On zaś – jak kochał brata – nie posiadał się z radości. Miał ku temu wiele powodów i bynajmniej nie chodziło o to, że nie chce mu się niańczyć przyszłego pierwszoklasisty. To znacznie mogło zepsuć te wakacje. A bardzo zależało mu na spędzeniu czasu z Ashem, który już zakończył naukę w tej szkole. Mu pozostał jeszcze jeden rok.
W końcu dotarli miejsce, chociaż on szedł pierwszy.
Zanim to nastąpiło, pouczył brata parokrotnie, dając mu do zrozumienia, że za niego nie będzie świecić oczami przez Archeronem i jego rodzicami. Dał mu też do zrozumienia, że jak coś wymodzi wróci do domu szybciej niż się obejrzy. Może to było złe, ale te wakacje miały być jego najlepszymi wakacjami. I nic nie powinno ich zepsuć.
Jako, że było ciepło, zrezygnował w pełni z ubierania się na ciemno.
Założył dzisiaj białą bokserkę, narzucając na nią jasnobłękitną rozpiętą koszulę. Ubrał też dżinsowe spodenki do kolan, których postrzępione nogawki świadczyły o tym, że sam je zrobił. Widział takie spodenki u jednego z mugolskich chłopców. Na bosych stopach miał jedynie sandały.
Włosy miał półdługie, w lekko jaśniejszym niż zwykle kolorze. Zaczesał je lekko do tyłu, tak by odkrywało jego czoło. Jednocześnie na tym poprzestał, pozwalając im układać się wedle własnego uznania.
W prawej ręce też trzymał dużą torbę z czarnej skóry. W niej nie tylko miał ubrania, ale słodycze z Miodowego Królestwa. Fasolki wszystkich smaków Bertie’go Botta, dyniowe paszteciki, czekoladowe żaby, kociołkowe pieguski, musy-świstusy, gumę balonową Drooblego, cukrowe myszy i pióra, a także kociołkowe pieguski oraz likworowe pałeczki, lodowe myszy i na sam koniec, miętowe ropuchy.
Miał też opakowanie pieprznych diabełków, owocowe żelki i ślimaki-gumiaki. Oraz coś, czego nie dałby nigdy Ashowi. Tego jednak nie można powiedzieć o jego bracie.
Więc tak… można wprost powiedzieć, że przywiózł praktycznie całe Miodowe Królestwo ze sobą. Miał też cztery butelki kremowego piwa. Akurat tyle, by Ash i on miał po dwie butelki na głowę. Jego brat nie mógł jeszcze pić tego piwa.
Musiał też przyznać, że dom, w którym mieszkał Ash z rodziną zrobił nim wrażenie. Wizualnie mu się bardzo spodobał. Pozostało podejść bliżej i zapukać do drzwi czy też zadzwonić dzwonkiem.
Cavan Fawley
Cavan Fawley

Status Krwi : Szlachetna
Wiek : 36
Stan cywilny : Kawaler
Zawód : Auror
Umiejętności : Patronus, oklumencja (nauka)
Ekwipunek : Różdżka
Punkty : 11

https://deathly-hallows.forumpolish.com/t320-cavan-duncan-fawley https://deathly-hallows.forumpolish.com/t332-cavan-fawley https://deathly-hallows.forumpolish.com/t330-hesper https://deathly-hallows.forumpolish.com/t333-cavan-fawley

Powrót do góry Go down

Okolice Londynu, Dom Asha - 1962 Empty Re: Okolice Londynu, Dom Asha - 1962

Pisanie by Quent Fawley Pią Gru 16, 2016 8:53 am

Cavan nie spodziewał się, że kolega zaprosi go na wakacje, a Domeric z całą pewnością nie spodziewał się, że z tej okazji i on zostanie tam wysłany. Za bardzo stresował się perspektywą poznawania jakiś znajomych starszego brata, by prosić kogokolwiek o pojechanie z nim, to na pewno. Z dużym prawdopodobieństwem chodziło więc o to, że rodzice chcieli mieć w wakacje trochę wolnego pierwszy raz od lat, a że nie mogli zostawić młodego samego w domu, zaaplikowali go Cavanowi. Ech, oni i ich genialne pomysły.
Pouczenia brata tylko dodatkowo dziecko zestresowały, wielkie dzięki. Nic więc dziwnego, że kiedy dotarli wreszcie na miejsce, Domeric wyglądał jak mała, przestraszona sowa. Rodzice uznali, że włosy obetną mu przed samą szkołą, żeby przez cały rok jako-tako wyglądał, więc sterczące we wszystkie strony loczki na jego głowie przypominały raczej niemożliwe do ogarnięcia gniazdo chaosu, zasłaniające przy okazji połowę jego drobnej buźki. Drugą jej połowę zasłaniały duże, trochę przyciężkie okulary, wiecznie zsuwające mu się z nosa. Dobrze, że zabrał ze sobą książkę, bo teraz mógł ją trzymać przed sobą jak tarczę i dzięki temu bał się trochę mniej. No i na wszelki wypadek schował się też trochę za Cavanem - jako, że praktycznie był od niego o połowę mniejszy w każdą stronę, nie stanowiło to większego problemu.
Quent Fawley
Quent Fawley

Status Krwi : szlachecka
Wiek : 30 lat
Stan cywilny : kawaler
Zawód : obrońca w Wizengamocie
Ekwipunek : Różdżka
Punkty : 166

https://deathly-hallows.forumpolish.com/t303-domeric-quentin-fawley https://deathly-hallows.forumpolish.com/t307-quent-fawley#581 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t309-aurene#583 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t311-quent-i-przyjaciele#586

Powrót do góry Go down

Okolice Londynu, Dom Asha - 1962 Empty Re: Okolice Londynu, Dom Asha - 1962

Pisanie by Archeron Sargen Pią Gru 16, 2016 2:27 pm

Ash będący razem ze swoim ojcem na przedzie domu może zauważyłby przybycie gości, gdyby nie był zajęty pojedynkowaniem się ze swoim ojcem. A wyglądać to mogło poniekąd interesująco zwłaszcza, że John był aurorem, a to w sumie znaczyło, że znał nieco więcej zaklęć niż syn. A przynajmniej tak powinno być w teorii, bo w praktyce to różnie było. A też Ashowi rzadko zdarzało się w szkole stawać do tego typu pojedynków.
-Expelliarmus! – Krzyknął auror, czym wytrącił swojemu synowi różdżkę z ręki, ten już chciał się ukłonić, w ramach podzięki za walkę, ale John machnął ręką. -To nie koniec, Archi. Pamiętaj, twoi przeciwnicy nie poprzestaną na wybiciu ci różdżki, korzystaj ze wszystkich swoich atutów!
Brzmiało jak zachęta, a ta w sumie wystarczyła, by Ash lekko się uśmiechnął. Wyciągnął przed siebie obie ręce i krzyknął:
-Expulso! – Starego aurora przesunęło mocno do tyłu, niemal się przewrócił. -Reducto! – Różdżka Johna błysnęła, ale Ash zareagował natychmiastowo, wyciągnął przed siebie rękę:
-Scutus! Expelliarmus! – Jak tylko tarcza, która pochłonęła „reducto” zniknęła, Ash wykonał zamaszysty gest, który pozbawił Johna różdżki. Melody zaczęła klaskać, a panowie ukłonili się sobie, jak przystało na zakończenie pojedynku.
-Byłeś niesamowity, Popiołku. Mam też dla ciebie dobrą wiadomość, twoi goście już są – mówiąc to, wskazała Cavana i młodszego, chowającego się za nim brata. Ash obejrzał się na nich i uśmiechnął się szeroko. Zaczesał dłuższe, czarne pióra za ucho, by potem podbiec do Cavana i lekko się przechylić, by zobaczyć Quenta.
-Cześć, miło was widzieć. Co tak długo? Bałem się, że zabłądziliście – przywitał się z nimi. -Ty jesteś pewnie Merry, młodszy brat Cavana, tak? Ja jestem Ash, miło mi cię poznać.
Archeron Sargen
Archeron Sargen

Status Krwi : Pół krwi
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : Kawaler
Zawód : Zielarz
Ekwipunek : Różdżka
Punkty : 181

https://deathly-hallows.forumpolish.com/t228-archeron-sargen#332 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t239-archeron-sargen#334 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t238-hermes#333 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t240-ash-sargen#335

Powrót do góry Go down

Okolice Londynu, Dom Asha - 1962 Empty Re: Okolice Londynu, Dom Asha - 1962

Pisanie by Cavan Fawley Pią Gru 16, 2016 3:42 pm

Zdecydowanie wolał, by jego brat spędził te wakacje z rodzicami i dlatego byłoby mu bardzo na rękę, gdyby on o to nie prosił. A tego nie robił, ale w ogólnym rozrachunku nieszczególnie oponował jakby nie chciał się sprzeciwić rodzicom. Może tak właśnie było.
Może nie powinien tego robić, ale miał ku temu powody. Nie wiedział, co może strzelić do głowy jego młodszemu bratu. Może weźmie sobie do serca jego słowa i spędzi jakoś ciekawiej te wakacje. Jeśli nie to naprawdę odeśle go do domu.
Asha, jak i jego rodziny nie należało się bać. Jego brat nie miał najmniejszego powodu, by się za nim chować.
Chociaż… patrząc na to, że zastał swojego najlepszego przyjaciela pojedynkującego się ze swym ojcem można odnieść inne wrażenie. Było to jednak niezwykłe i można powiedzieć, że ojciec Asha doskonale wiedział, o czym mówił.
W końcu był aurorem, a to znaczyło, że jest naprawdę wybitnym czarodziejem. A na nich przyjmują jedynie najlepszych. Od dłuższego czasu myślał o wyborze ścieżki kariery, w końcu to jego ostatni rok w Hogwarcie. Jedną z tych dróg było właśnie zostanie aurorem. W przeciwieństwie do swojego przyjaciela, on nie umiał walczyć bez różdżki. Dlatego też to uważał za naprawdę niesamowite.
Uśmiechnął się wesoło, spoglądając na Popiołka. Naprawdę cieszył się, że go widział i że spędzą trochę wakacji razem. Pozwolił mu na to, by obejrzał na jego młodszego brata, a kiedy brunet to uczynił, objął go po przyjacielsku – no powiedzmy – w ramach powitania. Poklepał go też po ramieniu, by po chwili się odsunąć.
- Cześć. Ciebie też miło widzieć. Podróżowaliśmy mugolskimi środkami transportu, dlatego tak nam zeszło. Kiedy opuściliśmy Londyn i znaleźliśmy się tutaj, było łatwiej. Mieliśmy mapę – odpowiedział wesoło, po czym się roześmiał.
Podróżowanie mugolskimi środkami transportu mu nie odpowiadało, ale jeszcze nie mógł się teleportować. Musi dopiero się tego nauczyć i zdać egzamin. Gdyby wiedział, że jego przyjaciel bardzo bał się tego, że zabłądzili, snując też najczarniejsze scenariusze byłby lekko rozbawiony tym.
I mógł pojawić się pierwszy zgrzyt. A tych zdecydowanie chciał uniknąć.
Często w ich rozmowach, czy w listach jakie chętnie wymieniali, kiedy zeszło na jego brata bardzo często używał tego zdrobnienia.
Nawet, jeśli brat go nienawidził to był jeden z jego nawyków i teraz to może zebrać swoje żniwo.
Bo tak się złożyło, że nie mówił swojemu przyjacielowi, że Domeric nie znosi tego zdrobnienia swojego imienia. A jego brat na zawsze będzie dla niego „Merrym”.
Cavan Fawley
Cavan Fawley

Status Krwi : Szlachetna
Wiek : 36
Stan cywilny : Kawaler
Zawód : Auror
Umiejętności : Patronus, oklumencja (nauka)
Ekwipunek : Różdżka
Punkty : 11

https://deathly-hallows.forumpolish.com/t320-cavan-duncan-fawley https://deathly-hallows.forumpolish.com/t332-cavan-fawley https://deathly-hallows.forumpolish.com/t330-hesper https://deathly-hallows.forumpolish.com/t333-cavan-fawley

Powrót do góry Go down

Okolice Londynu, Dom Asha - 1962 Empty Re: Okolice Londynu, Dom Asha - 1962

Pisanie by Quent Fawley Pią Gru 16, 2016 7:39 pm

Młodszy Fawley przyglądał się pojedynkowi szeroko otwartymi oczyma, wciąż bezpiecznie schowany za bratem. Nigdy nie widział czegoś takiego, ich własny ojciec raczej nie palił się do pojedynkowania z kimkolwiek, więc o podobnych bitwach czarodziejów mógł jedynie czytać w tych swoich książkach... Musiał jednak przyznać, że choć bardzo lubił barwne opisy walk na zaklęcia, to w rzeczywistości wyglądało to dużo bardziej zjawiskowo. Jako, że zawsze był ambitnym dzieciakiem zaś, szybko obiecał sobie w duchu, że kiedyś, pewnego odległego dnia, też będzie tak potrafił.
Póki co należało jednak przeżyć do końca wakacji i pójścia do szkoły, a później będzie można myśleć o pojedynkach.
Ten cały kolega Cavana przyglądał mu się jakby dzieciak faktycznie był małym zwierzątkiem. Nawet się przychylił! Maluch na wszelki wypadek uniósł lekko książkę, zasłaniając się nią trochę bardziej, jednocześnie spoglądając na obcego i w sumie całkiem już dorosłego chłopaka spod swojej poskręcanej grzywki, zza szkieł okularów. I jeszcze to "Merry"! Jakby miał trzy lata, naprawdę. Wszystko wina Cavana - przy najbliższej okazji odpłaci mu się pięknym za nadobne, ot co!
- Domeric... - wymamrotał zza książki, na wszelki wypadek nie odrywając spojrzenia od Archerona. Jeszcze by go zjadł, albo co.
Quent Fawley
Quent Fawley

Status Krwi : szlachecka
Wiek : 30 lat
Stan cywilny : kawaler
Zawód : obrońca w Wizengamocie
Ekwipunek : Różdżka
Punkty : 166

https://deathly-hallows.forumpolish.com/t303-domeric-quentin-fawley https://deathly-hallows.forumpolish.com/t307-quent-fawley#581 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t309-aurene#583 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t311-quent-i-przyjaciele#586

Powrót do góry Go down

Okolice Londynu, Dom Asha - 1962 Empty Re: Okolice Londynu, Dom Asha - 1962

Pisanie by Archeron Sargen Sob Gru 17, 2016 4:07 pm

Dał się objąć i w sumie tym samym odpowiedział Cavanowi, przytulając go do siebie. Uśmiechnął się również w jakimś stopniu zachwycony, bo ostatecznie udało im się tutaj dostać i w sumie byli bezpieczni. Nic się nie stało, mimo tendencji Asha do snucia nieco czarnych wizji i zamartwiania się na swoistą „przyszłość”. W tej kwestii był całkowicie inny od swoich rodziców, którzy owszem się martwili, ale większość rzeczy przyjmowali ze spokojem.
-Mugolskimi? Ach w sensie autobusem czy taksówką? Dobrze, że wam tą mapę narysowałem – powiedział z uśmiechem, chociaż nie wiedział czy to faktycznie tak dobrze.
Cóż nie chciał traktować Quenta, jak małe zwierzątko, ale ten poniekąd sam się tak zachowywał, co było na swój sposób bardzo urocze. Choć nieco się zdziwił gdy usłyszał inne imię, od tego, które zwykle podawał mu Cavan.
-Och… więc masz na imię Domeric, a nie Merry? Właśnie wydawało mi się to nieco dziwne, że Cavan tak na ciebie wołał. Niemniej miło mi cię poznać Domericu – powiedział z uśmiechem, a potem podniósł na Cavana znaczące spojrzenie. No tak, będą sobie musieli później porozmawiać. Do Archerona podeszła jego matka, piękna, ale drobna kobieta o złoto-miedzianych włosach i dużych niebieskich oczach – dokładnie ten sam kolor co Ash – uśmiechała się wesoło. A także podszedł ojciec Asha. Wysoki brunet o zielonych oczach i radosnym uśmiechu – odbicie uśmiechu jego pierworodnego.
-Cavan, Domeric poznajcie proszę moich rodziców. Melody i John. Mamo, tato poznajcie Cavana i jego młodszego brata Domerica – przedstawił ich sobie Ash.
-Witajcie, miło mi was poznać – rzucił wesoło John.
-Cześć, chce wam się pić? Zrobiłam przepyszny sok z naszego rabarbaru – przywitała się Melody.
Archeron Sargen
Archeron Sargen

Status Krwi : Pół krwi
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : Kawaler
Zawód : Zielarz
Ekwipunek : Różdżka
Punkty : 181

https://deathly-hallows.forumpolish.com/t228-archeron-sargen#332 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t239-archeron-sargen#334 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t238-hermes#333 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t240-ash-sargen#335

Powrót do góry Go down

Okolice Londynu, Dom Asha - 1962 Empty Re: Okolice Londynu, Dom Asha - 1962

Pisanie by Cavan Fawley Sob Gru 17, 2016 8:03 pm

Cieszył się, że jego najlepszy przyjaciel nie tylko pozwolił się objąć, lecz także odpowiedział tym samym przytulając go do siebie. Teraz można powiedzieć, że się przywitali w należyty sposób.
Był zachwycony i pomijając to, że był poniekąd niańką, te wakacje miały szansę być najlepszymi. I gdyby jego rodzice byliby inni, z chęcią zaprosiłby swojego przyjaciela do siebie.
Chociaż wolałby to zrobić pod nieobecność rodziców, tak by nie musiał się przed nim wstydzić za rodziców. A wolał też uniknąć nienawistnych czy nieprzychylnych spojrzeń posyłanych temu chłopakowi, nienaturalnej i nerwowej atmosfery. Ponadto, Ash mógłby się z powodzeniem zanudzić na śmierć w jego domu rodzinnym.
- Tak. Autobusem. Musieliśmy na niego trochę poczekać. Bez niej byśmy zdecydowanie nie trafili – powiedział. Był przyzwyczajony do jazdy autobusami przez to, że zdarzyło mu jechać parokrotnie Błędnym Rycerzem.
Mogłem machnąć na Błędnego Rycerza, ale nie chciałem zbierać zębów z podłogi i siebie przy okazji – dodał z uśmiechem. Po chwili jednak się roześmiał. Błędnym Rycerzem można było dostać się wszędzie, gdzie chciało pod warunkiem, że to było na lądzie.
Ale sam czarodziejski środek transportu miał jeden duży minus – kierownicy byli szaleni i faktycznie zbieranie zębów oraz siebie z podłogi wchodziło w grę. A on też miał cztery butelki kremowego piwa. Byłoby je uratować i wywabić z jego ubrań. W drodze powrotnej naprawdę machnie na ten autobus.
Nie zamierzał zwracać uwagi na dziecinne zachowanie brata, który to nie tylko się za nim chował, ale także zasłaniał się książką. I on się dziwi, że mówi do niego zawsze, bez względu na wszystko „Merry”? Dla niego ten dzieciak zawsze będzie jego małym braciszkiem.
Należało też spodziewać się, że jego brat będzie chciał, by do niego zwracać się pełnym imieniem. On tylko wzniósł spojrzenie ku praktycznie bezchmurnemu, letniemu niebu. Po chwili jednak spojrzał na swojego przyjaciela.
- Nadal możesz zwracać się do mojego brata w ten sposób. Ja to robię cały czas – powiedział cicho, w jakimś stopniu wesoło i na dodatek uśmiechnął się ciepło, wręcz niewinnie. To znaczące spojrzenie, które Archeron na niego podniósł sprawiło, że jedna z jego gęstszych brwi podjechała nieznacznie w górę.
Czy będą rozmawiać o imieniu jego brata czy może chodziło o inną sprawę. Niezależnie od tego, o czym Ash chce z nim rozmawiać, zrozumiał to i skinął nieznacznie głową. Mieli zwykle wiele tematów do rozmów.
Spojrzał na matkę swojego najlepszego przyjaciela.
Była naprawdę piękna i prawdę mówiąc dostrzegał to rodzinne podobieństwo. Głównie za sprawą koloru oczu. Tak samo było w przypadku ojca Asha, który po nim był brunetem. Ten uśmiech był naprawdę charakterystyczny.
- Dzień dobry. Mi również jest miło państwa poznać – przywitał się z rodzicami przyjaciela, chociaż wybrał oficjalne powitanie. Tak go uczyli w domu, zwłaszcza względem osób starszych od siebie, które w dodatku poznał w tej chwili. Nie znał ich na tyle, by im mówić po imieniu. A oni nie udzielili mu na to pozwolenia.
Gdyby sam to uczynił, byłoby to niewątpliwie niegrzeczne.
Nie spodziewał się, że matka Asha zrobiła sok z rabarbaru. U niego taki sok robiły czasem skrzaty domowe albo on sam, kiedy miał ochotę.
- Tak. Poproszę. Przywiozłem ze sobą trochę słodyczy i kremowe piwo, które nie powinno już leżeć dłużej w mojej torbie – odpowiedział za siebie. Chciało mu się pić i bardzo lubił sok z rabarbaru. Warto o tym wspomnieć, że ma słodycze i piwo kremowe. Słodycze to tam pół biedy, ale piwo naprawdę powinno opuścić jego torbę.
Cavan Fawley
Cavan Fawley

Status Krwi : Szlachetna
Wiek : 36
Stan cywilny : Kawaler
Zawód : Auror
Umiejętności : Patronus, oklumencja (nauka)
Ekwipunek : Różdżka
Punkty : 11

https://deathly-hallows.forumpolish.com/t320-cavan-duncan-fawley https://deathly-hallows.forumpolish.com/t332-cavan-fawley https://deathly-hallows.forumpolish.com/t330-hesper https://deathly-hallows.forumpolish.com/t333-cavan-fawley

Powrót do góry Go down

Okolice Londynu, Dom Asha - 1962 Empty Re: Okolice Londynu, Dom Asha - 1962

Pisanie by Quent Fawley Nie Gru 18, 2016 2:33 am

Ciężko było chować się za bratem, kiedy ten przytulał tamtego chłopaka, no ale nic - młody Fawley i tak poradził sobie z tym całkiem nieźle jak na zaistniałą sytuację. Kiedy chciał, potrafił się całkiem nieźle chować, ot co. Może dlatego, że był taki mały, kto wie?
Z początku chciał poinformować kolegę brata, że Cavan jest zwykłym draniem i to dlatego woła go per "Merry", w dodatku przy ludziach, ale ostatecznie sobie darował i tylko kiwnął kudłatą łepetyną. A później kochający drań się odezwał i zarobił z łokcia w kość biodrową. Co prawda bardziej to pewnie zabolało samego Domerica, no ale mniejsza o szczegóły.
W ramach przywitania z rodzicami Archerona wymamrotał ciche "dzień dobry" i ukłonił się grzecznie, chociaż niezbyt głęboko, bo wtedy pewnie okulary spadłyby mu z nosa, a to nie wyszłoby dobrze. Za to wizją soku rabarbarowego wydał się całkiem zainteresowany. Po podróży naprawdę nie pogardziłby czymś podobnym.
Quent Fawley
Quent Fawley

Status Krwi : szlachecka
Wiek : 30 lat
Stan cywilny : kawaler
Zawód : obrońca w Wizengamocie
Ekwipunek : Różdżka
Punkty : 166

https://deathly-hallows.forumpolish.com/t303-domeric-quentin-fawley https://deathly-hallows.forumpolish.com/t307-quent-fawley#581 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t309-aurene#583 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t311-quent-i-przyjaciele#586

Powrót do góry Go down

Okolice Londynu, Dom Asha - 1962 Empty Re: Okolice Londynu, Dom Asha - 1962

Pisanie by Archeron Sargen Pon Gru 19, 2016 10:29 am

Roześmiał się na wspomnienie o zbieraniu zębów z podłogi. Cóż przy Błędnym Rycerzu to bardzo możliwe, no ale zawsze też można się po prostu trzymać i mieć nadzieję, że się utrzymasz podczas hamowania. Choć przyznać trzeba, że sam autobus był ciekawym tworem, a jego możliwości należały do tych zdecydowanie niesamowitych.
-Może ty tak cały czas mówisz, ale Domeric nie jest moim bratem i w sumie nie wypada bym się tak do niego zwracał. Chyba, że sam mi pozwoli – powiedział poważnie. Cóż mu się nie uśmiechało denerwowanie tej małej, przerażonej sówki. Chociaż powiedzmy sobie szczerze młody był naprawdę uroczy, chociaż w tym miejscu nie miał się czego bać. Nikt mu tu krzywdy nie zrobi. A już na pewno nie Ash, czy jego rodzice.
Właściwie matka Asha zauroczona była młodszym chłopcem, który wydawał jej się strasznie słodkim, ale w tym nie ma nic dziwnego. Przypominał jej w sumie Archerona, jak ten był młodszy.
Melody widząc, że obaj chłopcy są zainteresowani tym sokiem, aż się promiennie uśmiechnęła.
-Archeronie zaproś proszę swoich kolegów do domu, a ja w tym czasie przygotuję sok – powiedziała poważnie kobieta i wesołym krokiem skierowała się do domu. Ash spojrzał za nią, nieco zaskoczony, by potem roześmiać się. John za to pokręcił głową.
-I po co wyciągałem te leżaki? – Burknął, by potem ruszyć za żoną. Ash zaśmiał się wesoło.
-Chodźcie do kuchni, tam pewnie będzie czekała mama z sokiem. Tam też będziesz się mógł pozbyć balastu. Potem jak będziecie chcieli, to mogę was oprowadzić po okolicy albo możemy rozsiąść się na tyle domu, w ogrodzie – powiedział wesoło brunet. Ruszył zaraz w stronę otwartych drzwi prowadzących do wnętrza domu.
Tam znaleźli się w średniej wielkości kuchni, wyposażonej w całkiem sporom lodówkę, szafki na których można było przygotować posiłki, w rogu stał spory piec, w którym można było upiec chleb czy inne pieczywo lub po prostu ciasto, był również potężny, drewniany stół z kompletem krzeseł. Na blacie stołu stały szklanki, a także dzbanek z sokiem z rabarbaru, chłodziły go kostki lodu. Melody nalewała właśnie soku do każdej z pięciu szklanek. John za to zasiadł na jednym z sześciu krzeseł.
-Jak będzie dalej tak ciepło, to w sumie będzie się można wybrać nad jezioro – stwierdził wesoło.
-To wspaniały pomysł, może chłopcy będą się chcieli wybrać z nami. Ash, Cavan, Domeric co wy na to? – Zapytała z uśmiechem Melody. -Macie tu sok. - Wskazała na szklanki z owym napojem.
Archeron Sargen
Archeron Sargen

Status Krwi : Pół krwi
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : Kawaler
Zawód : Zielarz
Ekwipunek : Różdżka
Punkty : 181

https://deathly-hallows.forumpolish.com/t228-archeron-sargen#332 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t239-archeron-sargen#334 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t238-hermes#333 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t240-ash-sargen#335

Powrót do góry Go down

Okolice Londynu, Dom Asha - 1962 Empty Re: Okolice Londynu, Dom Asha - 1962

Pisanie by Cavan Fawley Pon Gru 19, 2016 9:17 pm

On był tylko kochającym starszym bratem. Należy zacząć od tego, że jak na kogoś zbliżającego się do siedemnastego roku życia był na tyle wysoki, by prawie dorównać Archeronowi wzrostem.
Zmianie uległa również budowa jego ciała, bowiem nie był już taką wysoką tyczką tylko stał się trochę bardziej postawnie zbudowany. Zmianę postawy zdradzały na przykład szerokie barki i silne ramiona, węższe biodra. Możliwe, że nie będzie już rosnąć albo urośnie jeszcze parę centymetrów.
Drugą sprawą było to, że jego brat musiałby mieć więcej siły, by faktycznie odczuł tego kuksańca. Więc tak, to musiało bardziej zaboleć jego brata. Jedynie ciężko westchnął.
Dobrze jednak, że młody się w sumie właściwie przywitał z rodzicami Asha. Zatem był – na razie – spokojny i nie widział powodu, by młodego spiorunować wzrokiem.
Sam się krótko zaśmiał wraz z Ashem. Zdecydowanie będą wracać Błędnym Rycerzem, o ile nie będzie mieć nic, co będzie można łatwo zniszczyć. Nie zmieniało to faktu, że uwielbiał ten szalony autobus. Chociaż jego kierowcy mogliby jeździć nieco ostrożniej.
Uniósł jedną ze swych gęstych brwi, słysząc słowa swojego przyjaciela. Archeron miał rację i trudno temu zaprzeczyć. Chociaż on mówił tak do swojego brata, nawet pomimo wyraźnych jego sprzeciwów. Oczywiście, pewnie brat Ashowi na to nie pozwoli.
- Wiem, masz rację. Zapewne ci właśnie na to nie pozwoli – zgodził się z tym chłopakiem i chociaż zrobiło się poważniej, sam uśmiechnął się po raz kolejny. To było za mało, by zepsuć mu nastrój. Uważał też, że takie zwracanie się do jego brata jest bardzo adekwatne do jego wieku i tego, że jest bardzo słodki. Można też powiedzieć, że jest oczkiem w głowie ich rodziców. A że Merry podbił serca matki Asha to też nie było niczym dziwnym.
Nawet jeśli chce się mu pić, to bardzo niegrzecznie jest odmawiać tak miłym ludziom okazji do bycia bardzo gościnnymi. Najwyższa pora, by weszli do środka.
- Te leżaki się jeszcze przydadzą, proszę pana – zapewnił wesoło ojca Asha. Nie widział powodu, by je trzeba było ponownie składać. W końcu mogą potem albo nawet wieczorem się na nich rozgościć. Wydawało mu się to miłym sposobem spędzania czasu.
- Dobrze. Chętnie się rozpakuję z tego. Przywiozłem naprawdę wiele dobrych rzeczy. Ja nie mam nic przeciwko temu, byś mnie oprowadził po okolicy. Nie wiem tylko, jak mój brat się na to zapatruje. Może wieczorem? – Odrzekł wesoło. Nie było to ciężkie, jednak trochę tego było i naprawdę piwo kremowe nie powinno leżeć niewiadomo ile w jego torbie.
On zdecydowanie nie będzie mieć nic przeciwko temu, a to też dowodziło tego, że nie jest wymagający i nie będzie kręcić nosem. Mu się bardzo podobał ten pomysł na spędzanie czasu. Sam podążył za Ashem, a kiedy miał przejść przez te drzwi mimowolnie się nieznacznie pochylił. Zdarzało się tak, że jeśli framuga była zbyt nisko to zawsze się o nią uderzył. Dlatego nauczył się nieznacznie pochylać.
Rozejrzał się też po tej kuchni, która sprawiała bardzo przyjemne wrażenie. Była o wiele inna od kuchni w ich domu rodzinnym, który sprawiał wrażenie dość ponurego momentami. Można powiedzieć, że pociekła mu ślinka ma widok całego dzbanka tego soku, który niewątpliwie skutecznie gasi pragnienie.
Sam podszedł bliżej tego stołu, by na nim ostrożnie postawić swą torbę. Otworzył ją, by zanurzyć dłonie w jej zawartości. W ten sposób zlokalizował pierwsze dwie butelki kremowego piwa. Postawił je z cichym brzdęknięciem na blacie tego stolika, a po chwili dostawił do nich kolejne dwie.
Po chwili zaczął też szukać dalszej zawartości swej torby  w postaci trzech opakowań fasolek wszystkich smaków Bertie’go Botta, dyniowe paszteciki w takiej ilości, że dla każdego wystarczy, czekoladowe żaby, kociołkowe pieguski, musy-świstusy w papierowej torebce, gumy balonowe Drooblego, cukrowe myszy i pióra, znowu kociołkowe pieguski oraz likworowe pałeczki, lodowe myszy i miętowe ropuchy. Nie przeszkadzało mu to w słuchaniu tego, o czym rozmawiają.
- Z chęcią wybiorę się z wami nad jezioro. Merry, też pójdziesz… prawda? – Odpowiedział, nie kryjąc swojego entuzjazmu. Brat miał wolną wolę i mógł zostać, jeśli chciał. Chociaż to też zależy od rodziców Asha.  Zamknął po chwili swoją torbę i położył ją na podłodze, by sięgnąć po szklankę z tym sokiem. Upił pierwszy łyk tego soku i cicho zamruczał. Jest naprawdę pyszny i tak jak przewidywał, doskonale gasił pragnienie.
Pyszny – pochwalił w ten sposób ten sok.
Cavan Fawley
Cavan Fawley

Status Krwi : Szlachetna
Wiek : 36
Stan cywilny : Kawaler
Zawód : Auror
Umiejętności : Patronus, oklumencja (nauka)
Ekwipunek : Różdżka
Punkty : 11

https://deathly-hallows.forumpolish.com/t320-cavan-duncan-fawley https://deathly-hallows.forumpolish.com/t332-cavan-fawley https://deathly-hallows.forumpolish.com/t330-hesper https://deathly-hallows.forumpolish.com/t333-cavan-fawley

Powrót do góry Go down

Okolice Londynu, Dom Asha - 1962 Empty Re: Okolice Londynu, Dom Asha - 1962

Pisanie by Quent Fawley Wto Gru 20, 2016 10:13 am

No, przynajmniej jeden człowiek tutaj brał go na poważnie! Co prawda Domeric niewiele wiedział o tym całym Archeronie, ale postanowił, że go polubi. Na tyle, że nawet nie protestowałby jakoś szczególnie, gdyby jego matka zdecydowała się go potarmosić, bo przecież jest "taki uroczy". Z jednej strony skaranie boskie, bo przecież nie był już dzieckiem! Z drugiej jednak matki mają swoje prawa, nawet te cudze.
Grzecznie podreptał za resztą w kierunku kuchni, wciąż na wszelki wypadek trzymając się trochę z tyłu, nadal z nieodłączną książką. Słysząc o wycieczce nad jezioro, zerknął na kolegę brata zainteresowany. Pomijając fakt, że nie potrafił pływać, to w sumie chętnie by takie miejsce zobaczył... Brzmiało interesująco, w każdym razie. Dlatego też skinął głową na pytanie Cavana, nawet zapominając kopnąć go w kostkę za nazywanie go Merrym przy ludziach. Zaraz zresztą jego uwagę przykuł wspomniany wcześniej sok. Skwitował jego obecność cichym "dziękuję", przełożył książkę pod pachę i wziął szklankę w obie łapki. Mniejsza o to, że po napiciu się zostały mu na bladej buźce rabarbarowe wąsy.
Quent Fawley
Quent Fawley

Status Krwi : szlachecka
Wiek : 30 lat
Stan cywilny : kawaler
Zawód : obrońca w Wizengamocie
Ekwipunek : Różdżka
Punkty : 166

https://deathly-hallows.forumpolish.com/t303-domeric-quentin-fawley https://deathly-hallows.forumpolish.com/t307-quent-fawley#581 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t309-aurene#583 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t311-quent-i-przyjaciele#586

Powrót do góry Go down

Okolice Londynu, Dom Asha - 1962 Empty Re: Okolice Londynu, Dom Asha - 1962

Pisanie by Archeron Sargen Wto Gru 20, 2016 12:32 pm

Skinął głową, bowiem nie miał nic przeciwko temu, by się wieczorem wybrali na zwiedzanie. Chociaż prawda jest taka, że tutejsze widoki lepiej się podziwiało za dnia, ale mimo wszystko nie mógł zmusić swojego towarzysza do tego, by szedł z nim teraz. Poza tym nie zamierzał się też narzucać.
Zarówno Melody, John jak i Ash unieśli w górę brwi, widząc ile słodyczy ze sobą zabrał Cavan. Można by się w sumie zastanawiać, czy w domu mu w ogóle takie rzeczy pozwalano jeść, a jeśli tak, to czy w takich niebotycznych ilościach. Ash nie był wybitnym fanem słodyczy, jadł ich raczej mało, niemal z doskoku.
-Chyba trochę przesadziłeś z ilością tych słodyczy – zaśmiał się Ash.
-Schować to piwo kremowe do lodówki? – Zapytała Melody. John za to wzruszył ramionami, chociaż w tym nie było nic dziwnego, on na razie nie zamierzał się mieszać w to wszystko. Przynajmniej dopóki nie będzie miał ku temu bardzo dobrego powodu. Ash również, podobnie jak jego rodzice napili się nieco tego soku i w sumie nie było w tym nic dziwnego, przy takich temperaturach wszystkim się chciało pić, a przyznać trzeba było, że było bardzo ciepło tego lata.
-Cieszę się, że wam smakuje. Kochanie masz wąsy – powiedziała Melody, a później zwróciła się do Quentina. -Ash pójdziesz mi po miętę, to przygotuje trochę orzeźwiającego soku na wypad nad jezioro. Johnny mógłbyś przynieść koszyk piknikowy i ten największy koc?
Melody zaraz zaczęła rozdawać zadania i zapowiadało się na to, że lada moment będą gotowi do wyjścia nad to jezioro.
-Dobrze mamo. Pokażesz chłopakom gdzie się mogą przebrać w kąpielówki? – Zapytał Ash kierując się ku wyjściu z kuchni.
-Oczywiście, wiesz już gdzie będą spali? U ciebie w pokoju czy faktycznie zamierzasz rozbić namiot na tyle domu? – Zapytała poważnie Melody.
-Wszystko zależy od nich. Zaraz wracam – wyszedł z kuchni, by przejść się po wcześniej wspomnianą miętę. Melody za to z delikatnym uśmiechem pokręciła głową. A potem spojrzała na Cavana i Merry.
-Łazienka jest na końcu korytarza – wskazała wyjście na korytarz. Mogli się iść przebrać, jeśli chcieli.
Archeron Sargen
Archeron Sargen

Status Krwi : Pół krwi
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : Kawaler
Zawód : Zielarz
Ekwipunek : Różdżka
Punkty : 181

https://deathly-hallows.forumpolish.com/t228-archeron-sargen#332 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t239-archeron-sargen#334 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t238-hermes#333 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t240-ash-sargen#335

Powrót do góry Go down

Okolice Londynu, Dom Asha - 1962 Empty Re: Okolice Londynu, Dom Asha - 1962

Pisanie by Cavan Fawley Wto Gru 20, 2016 7:02 pm

Uważał, że jego brat powinien dawno nauczyć się pływać. Ale przynajmniej jego brat był zainteresowany wyjściem nad to jezioro.
Mógłby jednak nie trzymać się na uboczu, ale można powiedzieć, że tak właśnie będzie. W końcu tutaj brakowało jego rówieśników.
Tak już było, że prawie dorośli czarodzieje nie będą odpowiednim towarzystwem dla przyszłego pierwszoklasisty.
W dodatku swoje robił fakt, że jego młodszego brata tutaj wysłali rodzice i tym samym zrobili go opiekunką do potencjalnej wschodzącej gwiazdy świata czarodziejów i można powiedzieć, że jak kochał swojego brata braterską miłością tak wcale mu to nie odpowiadało.
W końcu przyjechał do przyjaciela.
Mogło być zaskakujące dla nich wszystkich. On – chociaż bardzo lubił słodycze – znał w tym umiar. Co też było widać po nim. W końcu gdyby jadł przesadnie dużo słodyczy znacząco przybrałby na wadze. A to nie miało miejsca. Słysząc, że przesadził z ilością słodyczy, poczochrał z lekkim zakłopotaniem.
- To nie jest nawet całe Miodowe Królestwo… a to, czego nie zjemy zostanie ci na potem – odpowiedział po chwili i delikatnie się uśmiechnął.
- Proszę schować. Dość czasu spędziło w mojej torbie – poprosił spokojnie matkę Asha o to. Piwo kremowe dobrze smakowało na ciepło, ale nie w upalny dzień, kiedy i tak dość przeleżało w jego torbie.
Ten sok naprawdę mu smakował, a też naprawdę doskonale ugasił jego pragnienie. Zauważył, że matka Asha traktuje jego brata niemalże tak, jakby on był jej młodszym synem.
Słysząc, że Ash ma iść po miętę zainteresował się tym. Nawet odjął szklankę od ust, chociaż zdążył upić kolejny łyk tego soku.
- Pomóc ci w zbieraniu tej mięty? – Zapytał przyjaciela. Dla niego to nie był problem, a też to była dobra okazja ku temu, by porozmawiać. Chociaż może okazać się, że dostanie inne zadanie. W końcu też musi się przebrać w kąpielówki, by móc się w pełni cieszyć tym wyjściem nad jezioro.
Uważał, że spanie w namiocie brzmi naprawdę super. On będzie zdecydowanie za tym, by spać w tym namiocie. Nie wiedział jednak, co na to jego młodszy brat.
- Na pewno się nie zgubimy – zapewnił z delikatnym uśmiechem kobietę. A potem spojrzał na swojego młodszego brata. – Idź się przebrać pierwszy, jeśli chcesz – zwrócił się do niego.
Cavan Fawley
Cavan Fawley

Status Krwi : Szlachetna
Wiek : 36
Stan cywilny : Kawaler
Zawód : Auror
Umiejętności : Patronus, oklumencja (nauka)
Ekwipunek : Różdżka
Punkty : 11

https://deathly-hallows.forumpolish.com/t320-cavan-duncan-fawley https://deathly-hallows.forumpolish.com/t332-cavan-fawley https://deathly-hallows.forumpolish.com/t330-hesper https://deathly-hallows.forumpolish.com/t333-cavan-fawley

Powrót do góry Go down

Okolice Londynu, Dom Asha - 1962 Empty Re: Okolice Londynu, Dom Asha - 1962

Pisanie by Quent Fawley Sro Gru 21, 2016 11:04 am

Rodzina Archerona w ogóle nie miała się o co martwić! Domeric chętnie przeprowadzi anihilację słodyczy, jeśli zostawią go w ich towarzystwie samego na zbyt długo... Albo chociaż na chwilę. Dzieciak może wyglądał niepozornie, ale przynoszone przez brata cuda z Miodowego Królestwa potrafił pochłaniać w zastraszających ilościach. Kto wie, gdzie mu się to wszystko mieściło, skoro nadal był tak przeraźliwie chudy?
Na stwierdzenie kobiety, że "ma wąsy", momentalnie zawstydził się jeszcze bardziej, zasłaniając szybciutko buźkę ręką. Rodzice kazali mu się zachowywać i robić dobre wrażenie, ale zupełnie mu nie wychodziło... Przynajmniej z jego własnej perspektywy.
- W namiocie? - odezwał się cicho, wyraźnie zainteresowany, wlepiając w kolegę brata spojrzenie swoich zielonych ślepek. Nigdy nie spał w namiocie. Brzmiało jak przygoda... Ale też trochę strasznie.
- Ty idź pierwszy. - mruknął do Cavana, kiedy ten wysłał go do łazienki. On poczeka, o.
Quent Fawley
Quent Fawley

Status Krwi : szlachecka
Wiek : 30 lat
Stan cywilny : kawaler
Zawód : obrońca w Wizengamocie
Ekwipunek : Różdżka
Punkty : 166

https://deathly-hallows.forumpolish.com/t303-domeric-quentin-fawley https://deathly-hallows.forumpolish.com/t307-quent-fawley#581 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t309-aurene#583 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t311-quent-i-przyjaciele#586

Powrót do góry Go down

Okolice Londynu, Dom Asha - 1962 Empty Re: Okolice Londynu, Dom Asha - 1962

Pisanie by Archeron Sargen Sro Gru 21, 2016 6:25 pm

Melody skinęła głową, by ostatecznie pochwycić te butelki i schować je do lodówki, tak by napój ten się w żaden sposób nie popsuł. Uśmiechnął się wesoło, gdy Cavan zapytał, czy nie przyda się mu pomoc.
-Nie trzeba, poradzę sobie. Ty idź się przebrać – powiedział z uśmiechem, akurat zebranie mięty nie było niczym trudnym. Właściwie to było banalnie proste zadanie, któremu zdecydowanie podoła. Cóż prawda jest taka, że nikt Domericowi nie zabroni zjeść tych nadmiarowych słodyczy, bo prawda jest taka, że Ash za słodyczami nie przepadał. Zdarzało mu się je jeść, ale w małych, niemal zdrowych ilościach.
-Tak, Ash zastanawiał się czy będziecie chcieli nocować razem z nim w namiocie. W nocy ma być deszcz meteorytów i żeby potem nie musieć wracać do domu, moglibyście spać w namiocie – powiedziała z uśmiechem Melody. A widząc, że panowie nie do końca się umieją dogadać, w kwestii tego, kto ma iść się przebrać, rzuciła z uśmiechem:
-Idźcie się obaj przebrać, ja Asha jeszcze chwilę będę potrzebować.
Nie ma to jak rozwiązanie cudzych problemów w prosty i możliwe wygodny sposób.
Archeron Sargen
Archeron Sargen

Status Krwi : Pół krwi
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : Kawaler
Zawód : Zielarz
Ekwipunek : Różdżka
Punkty : 181

https://deathly-hallows.forumpolish.com/t228-archeron-sargen#332 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t239-archeron-sargen#334 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t238-hermes#333 https://deathly-hallows.forumpolish.com/t240-ash-sargen#335

Powrót do góry Go down

Okolice Londynu, Dom Asha - 1962 Empty Re: Okolice Londynu, Dom Asha - 1962

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach